Wypaek autokaru na autostradzie A1 w pobliżu węzła Stanisławie na Pomorzu, na wysokości Tczewa. Pojazdem podróżowała wycieczka z dziećmi.
Jedna osoby jest, a trzy w stanie średnim - poinformował Marcin Tymiński z biura prasowego wojewody pomorskiego.
Autokarem jechało w sumie 31 osób. Podróżowało nim 22 dzieci, w wieku od 7 do 17 lat, z Żywca (Śląskie) jadących na wypoczynek wakacyjny do Mikoszewa (Pomorskie). Pozostali to dorośli, w tym opiekunowie.
Poszkodowani trafili do pięciu szpitali w Gdańsku oraz do szpitali w Starogardzie Gd., Tczewie, Kościerzynie, Elblągu (Warmińsko-Mazurskie) i w Grudziądzu (Kujawsko-Pomorskie).
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz, policja zatrzymała kierowcę autobusu. Na razie przebywa w szpitalu. Do poniedziałku ma zostać przesłuchany, na razie złożył tylko wstępne wyjaśnienia. Kontrola prowadzona jeszcze w miejscu wypadku wykazała, że w momencie wypadku był trzeźwy. Teraz policjanci czekają na wyniki badań jego krwi, pod kątem ewentualnej obecności narkotyków. Sprawę wypadku wyjaśnia prokuratura.
Wyglądało to na katastrofę w ruchu lądowym. Autokarem podróżowało 31 osób - były to dzieci i młodzież z opieką dorosłych - mówił wojewoda pomorski Dariusz Drelich.
Pomorski komendant wojewódzki PSP w Gdańsku Piotr Socha dodał, że jako pierwsi na miejscu na wypadku dotarli strażacy z OSP w Swarożynie. Większość osób znajdowała się poza wrakiem. Przy użyciu sprzętu hydraulicznego wyciągnęliśmy jedną osobę. W akcji ratunkowej wzięły udział 23 zastępy straży pożarnej, kilkanaście karetek pogotowia i dwa śmigłowce LPR - poinformował.
Uruchomiono specjalną infolinię w sprawie wypadku. Rodzice i bliscy dzieci, które jechały w tym autobusie, mogą dzwonić pod numer 58 301 17 34. Numer uruchomiły służby kryzysowe wojewody pomorskiego.
Droga w kierunku Gdańska po wypadku przez 4 godziny była zablokowana.