Po wizerunkowej katastrofie Polskiego Ładu w klubie Prawa i Sprawiedliwości otwarcie padają oczekiwania dymisji. Chodzi co najmniej o wiceministrów, ale celem części posłów jest zmiana szefa rządu – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Roch Kowalski. O czarnych chmurach zbierających się nad Mateuszem Morawieckim spekuluje się od kilku tygodni. Chaos z niższymi pensjami i szalejące ceny energii oraz gazu uwolniły niechęć wobec premiera, a posłowie nazywają go "powerpointowym szefem rządu".
Nadzieje, jakie Zjednoczona Prawica pokładała w rządowym projekcie reformy podatkowej, były ogromne. PiS i koalicjanci liczyli, że Polski Ład powtórzy kampanijny sukces programu Rodzina 500+, ugruntuje wysokie wyniki sondażowe i doprowadzi do trzeciego z rzędu zwycięstwa w wyborach parlamentarnych.
Teraz jest realna obawa, że może to nas pogrzebać - mówi RMF FM anonimowo jeden z wiceministrów. Przekonuje, że skala nieprzygotowania rządowej reformy zaskoczyła cały klub. To miał być program, który ponownie zmobilizuje naszych wyborców, a to właśnie część z nich jako pierwsza dostała po kieszeni - dodaje inny poseł Zjednoczonej Prawicy.
O niższych pensjach nauczycieli i mundurowych, o absurdach nowego systemu podatkowego i o dylemacie, kiedy skorzystać z ulgi dla klasy średniej dyskutowano nie tylko na Twitterze, ale niemal wszędzie. Ci, którzy jakichkolwiek skutków Polskiego Ładu jeszcze nie odczuli, otrzymali już prognozy wyższych cen za prąd i gaz.
Komunikacyjnie to jest kompromitacja. Nie dość, że okazało się, że Polski Ład jest niegotowy, to jeszcze rząd nie umie wyjść z jasnym przekazem - przyznaje w RMF FM poseł Solidarnej Polski.
We wtorek w Sejmie minister Przemysław Czarnek dziennikarce, pytającej o niższe pensje nauczycieli, zarzucał kłamstwo i przekonywał, że nie zna żadnego pedagoga, który na Polskim Ładzie stracił. Kolejnego dnia, na wspominanej już konferencji prasowej, rzecznik rządu zapowiadał, że nauczyciele w lutym otrzymają wyrównania pensji, co i tak nie zapewniło komunikacyjnej dyscypliny w koalicji. Minister Kamil Bortniczuk, dla którego reaktywowano cały resort sportu, pisał na Twitterze, że rząd i tak kredytuje nauczycieli, bo wypłaca im wynagrodzenia z góry.
W klubie PiS słychać żądanie politycznej odpowiedzialności - miałaby ją ponieść co najmniej osoba w randze wiceministra. Te głosy są jednak w rzeczywistości wotum nieufności wypowiadanym premierowi, który - według części polityków - zużył się już w roli szefa rządu. Sytuacja jest dramatyczna. Chaos wokół Polskiego Ładu będzie miał konsekwencje nie tylko w najbliższych dniach, ale i miesiącach - alarmuje jeden z posłów.
Nieudana reforma podatkowa to tylko jedno ze zmartwień premiera. Rząd na chwilę przed piątą, rekordową falą koronawirusa, nie wprowadza żadnych obostrzeń. Komisja Europejska, po części także wskutek konfliktu premiera z ministrem Zbigniewem Ziobrą, nadal nie wypłaca Polsce pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Konflikt z Czechami o Turów, wbrew wielokrotnym zapowiedziom, nie został rozwiązany, a premier zwolnił wczoraj ambasadora w Pradze. Mirosław Jasiński, powołany raptem dwa i pół tygodnia temu, pozwolił sobie na słowa szczerości i w wywiadzie dla "Deutsche Welle" stwierdził, że to polskiej stronie brakowało empatii i chęci do dialogu, jeszcze na wczesnym etapie sporu. Za przeciągające się negocjacje Polska traci 500 tys. euro dziennie.
Premier ma też problemy z wyjaśnieniem, potwierdzanych przez kolejne instytucje, dowodów na wykorzystywanie systemu Pegasus do inwigilacji m.in. szefa sztabu największej partii opozycyjnej. Ten sam kłopot ma resort Zbigniewa Ziobry, bo to z Funduszu Sprawiedliwości, wbrew przepisom, sfinansowano zakup oprogramowania. Rząd konsekwentnie udaje, że nie widzi mejli wyciekających ze skrzynki Michała Dworczyka. W ostatniej odsłonie hakerzy dostarczają domniemanych dowodów na zlecenia, które Kancelaria Premiera kierowała wprost do pracowników Telewizji Polskiej.
Oburzenie jest powszechne w całym klubie. Jeśli premier nie umie zrealizować kluczowego projektu, to znaczy po prostu, że jego czas na stanowisku się kończy - przekonuje anonimowo poseł Zjednoczonej Prawicy.