"Marzena K. nie powinna dostać odszkodowania od Warszawy i mamy na to argumenty" - mówi rzecznik stołecznego ratusza w rozmowie z naszym reporterem. Była urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości, która w oświadczeniu majątkowym zataiła co najmniej 30 milionów zysku z reprywatyzacji, w czterech pozwach żąda kolejnych 25 milionów złotych od Skarbu Państwa i 9 mln od warszawskiego urzędu miasta za bezumowne korzystanie z kamienicy przy Brackiej 23.
Ratusz twierdzi, że ma mocne karty w rękach. Ale odsłoni je podczas procesu, który zacznie się 1 grudnia.
Będziemy przedstawiali swoje argumenty przed sądem dotyczącego tego, że tych pieniędzy wypłacać nie należy, ale oczywiście zależy to od wyroku sądu - mówi Bartosz Milczarczyk.
W pozostałych trzech sprawach Marzena K. pozwała Skarb Państwa za sprzedanie kilkudziesięciu warszawskich mieszkań i wadliwą decyzję administracyjną.
Do sprawy Marzeny K. odniósł się również w Porannej rozmowie w RMF FM Patryk Jaki. Wiceminister pytany, czy może się zdarzyć, że Marzena K. "będzie musiała oddać te swoje trzydzieści parę milionów", odparł: "nie wykluczam takiej sytuacji. I to byłaby ta sprawiedliwość, na którą ludzie czekają".
(abs)