Polska potrzebuje nowej konstytucji, ale nie pisanej przez PiS - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" były prezydent Lech Wałęsa. Odnosi się również do opublikowanego przez siebie w internecie dokumentu UOP z lat 90., zapewniając, że posiada go legalnie.
Zdaniem byłego prezydenta przed zmianą konstytucji trzeba "przedyskutować, jaki system Polakom odpowiada", a gdyby pisano nową konstytucję należałoby się "zastanowić nad zmianą systemu politycznego". Czy system prezydencki, kanclerski, czy jeszcze inny. Albo silny prezydent, albo silny rząd. Trzeba też wpisać do konstytucji, że zwycięska partia po wyborach prezydenckich nie ma prawa do wszelkich zmian. Nie mogą robić wszystkiego - mówi.
Na pytanie, czy stawia na silnego prezydenta, Wałęsa powiedział, że "na dziesięć lat powinno się tego typu inicjatywę na próbę przeprowadzić". Prezydent nie może być tylko od paradowania i wręczania medali - dodał.
Zdaniem Wałęsy "za tej władzy nowej ustawy zasadniczej nie uda się napisać i przyjąć". Dopytywany dlaczego mówi: PiS i Andrzej Duda łamią konstytucję, co odbiera im prawo do tworzenia nowej ustawy zasadniczej. Szanujcie konstytucję, która obowiązuje, a nie piszcie własną! Konstytucja PiS byłaby dalszym ograniczeniem praw i wolności Polaków. Kaczyński napisze konstytucję pod siebie i pod PiS. Ci ludzie inaczej nie potrafią. Polacy godząc się na nową konstytucję za rządów PiS zgodziliby się na dalsze ograniczenie demokracji. Zgody na to być nie może.
W wywiadzie poruszono też temat opublikowania przez Wałęsę w ostatnich dniach dokumentów UOP, opatrzonych klauzulą "tajne", które mają świadczyć o tym, że b. prezydent nie był TW Bolkiem. Wałęsa mówi, że dokumenty pochodzą "z IPN oraz od dziennikarzy z lat 90-tych".
Wszystkie mam legalnie. Część tych dokumentów krążyła w internecie - podkreślił Wałęsa i zaprzeczył, by były to dokumenty pochodzące z jego teczki, którą wypożyczył w trakcie prezydentury i "oddał zdekompletowaną".
Ja tamtych dokumentów nawet dokładnie nie przeglądałem. Przeglądali moi ministrowie. To były ksera. To też są odbitki - zapewnił były prezydent.
Wałęsa zadeklarował także, że jest gotów stanąć do publicznej debaty na temat swojej przeszłości, ale "na uczciwych i równych warunkach". Polacy mają wybór: wierzą Wałęsie albo Kiszczakowi - stwierdził.
(az)