Swego czasu wyrzuciłem ich na zbity pysk i oni się teraz mszczą - to mocne słowa Lecha Wałęsy o braciach Kaczyńskich i komentarz do odtajnionych zeznań premiera w procesie pułkownika Lesiaka.
W tamtym czasie Kaczyńscy się wygłupiali. W nocy plakatowali miasto, jakieś kukły palili, demonstracje robili, to pewnie, że służby się nimi zajmowały. Ale to nie z mojej inicjatywy, ale ze służbowego obowiązku - mówi Wałęsa.
Jarosław Kaczyński, zeznając na początku października jako świadek w procesie Lesiaka powiedział, że to Lech Wałęsa ponosi odpowiedzialność za inwigilację opozycji z lat 90.
Zdaniem Kaczyńskiego, Wałęsa albo inspirował, albo przynajmniej zgodził się na inwigilację opozycji. Według premiera w inwigilacji maczał palce również Mieczysław Wachowski, który - albo przedstawił propozycję inwigilacji, albo ją popierał. Wachowski odrzuca tę tezę: Nie ma faktów, nie ma dowodów, nie ma dokumentów, a Kaczyński bredzi w kółko jak pokręcony to samo. Pomawiając prezydenta Lecha Wałęsę, pomawiając wszystkich wokoło. Tak jest rola dzisiejszego premiera – bredzić w kółko głupoty, a nie robić w Polsce niczego konkretnego.
Proces pułkownika Lesiaka oskarżonego o inwigilację opozycji w latach 90 trwa. Lesiakowi grozi do 3 lat wiezienia.