Samochody Inspekcji Transportu Drogowego już fotografują kierowców łamiących przepisy, ale - w odróżnieniu od policji - ich nie zatrzymują. O przewinieniu właściciel samochodu dowie się, gdy pocztą dostanie wezwanie do wskazania kierowcy.
Inspekcja "rzuciła" na cały kraj 29 samochodów - wśród nich jest 11 fordów mondeo, 11 focusów i 7 peugetów partner. Te ostatnie są oznakowane, w przeciwieństwie do fordów. Można je poznać jedynie po specjalnej głowicy fotoradaru zamontowanej na masce, między światłami. To ona mierzy prędkość, zaś kamera za szybą robi zdjęcie.
Samochody nie ścigają piratów, tylko jeżdżą po naszych drogach i fotografują tych, którzy przekraczają prędkość. Po chwili zdjęcie trafia do systemu, a później procedura jest taka sama, jak w przypadku ujęcia z fotoradaru stacjonarnego.
Auta ITD mogą też zaparkować na poboczu i fotografować przejeżdżające samochody. Co więcej, inspekcja w odróżnieniu od straży miejskiej, nie musi w takim miejscu stawiać znaku ostrzegającego przed fotoradarem. Auta jeżdżą non-stop - w końcu w przyszłorocznym budżecie z mandatów za prędkość zapisano 1,5 miliarda złotych wpływów.