Główne niedoróbki ustawy to brak kompetencji burmistrzów w poszczególnych dzielnicach i uzależniane wszystkich ważniejszych decyzji od podpisu samego prezydenta. Opóźnia to np. budowę dróg czy szkół.
Dochodzi także do tak kuriozalnych sytuacji jak piastowanie tej samej funkcji przez dwie osoby, które oczywiście biorą za to spore pensje. Mowa o dzielnicy Wawer.
Prezydent Kaczyński nie chciał być odpowiedzialny za niejasne poczynania burmistrza, powołał więc na jego miejsce swojego pełnomocnika. Burmistrz nie chce jednak odejść, a przyjaciele radni nie mają jakoś czasu, aby go odwołać.
Jak powiedziała Anna Motysiewicz z urzędu dzielnicy Wawer, burmistrz nie może podjąć żadnej decyzji w sprawach inwestycyjnych. Nie ma więc praktycznie żadnych kompetencji, ale do pracy przychodzi i wypłatę co miesiąc odbiera.
Ta dwuwładza to efekt wadliwości ustawy. Po dwóch latach od jej uchwalenia, dzielnice nadal czekają na swój statut, czyli jasny podział kompetencji. Do tej pory jednak radni Warszawy nie znaleźli na to czasu.