Część krajów otrzyma pierwsze miliardy z Funduszu Odbudowy do końca miesiąca – przekazała naszej dziennikarce w Brukseli rzeczniczka Komisji Europejskiej. Chodzi o państwa, które najwcześniej złożyły w Brukseli swoje Krajowe Plany Odbudowy, a ich dokumenty zostały już zaakceptowane zarówno przez KE jak i przez Radę Unii Europejskiej. Polska na środki musi jeszcze poczekać.

W Komisji Europejskiej trwa ocena Krajowych Planów Odbudowy przedłożonych przez sześć państw członkowskich. Oprócz Polski oceniane są dokumenty złożone przez: Węgry, Rumunię, Finlandię, Maltę, Estonię i Szwecję - ustaliła nasza dziennikarka Katarzyna Szymanska-Borginon. KE w ogóle jeszcze nie otrzymała KPO Holandii czy Bułgarii.

Gdyby polskie władze przedstawiły na początku maja dobrze przygotowany plan, to Polska mogłaby być wśród 12 najlepiej przygotowanych krajów mających szanse na pieniądze jeszcze w tym miesiącu. Państwa, których plany zostały już zaakceptowane, otrzymają zaliczki w wysokości 13 proc. całej sumy zarezerwowanej dla nich z Funduszu Odbudowy po pandemii.

Polskie władze same poprosiły jednak o miesiąc zwłoki, a więc od początku wszystko zaczęło się opóźniać. Dodatkowo trzeba pamiętać, że zatwierdzony przez KE plan musi jeszcze zaakceptować Rada UE, która ma na to miesiąc czasu. W ten sposób cała procedura w przypadku Polski przesuwa się na koniec sierpnia, początek września. Co by oznaczało, że pierwsze zaliczki KE może wypłacić Polsce we wrześniu, a może nawet w październiku. Chodzi kilka miliardów euro. Na te pieniądze liczą polscy przedsiębiorcy, których firmy ucierpiały z powodu pandemii.

NIE PRZEGAP: Polska chce, by KE wolniej oceniała KPO. Pieniądze możemy otrzymać później

Wraca sprawa Prokuratury Europejskiej

Komisja Europejska wyraźnie wstrzymuje się z decyzją w sprawie akceptacji polskiego KPO. Polskie władze liczyły -i rozmówcy Katarzyny Szymańskiej-Borginion mówią, że było to już wstępnie uzgodnione - że Plan zostanie zatwierdzony w tych dniach, a na pewno, że nastąpi to w lipcu. O takim terminie informowało dziennikarkę RMF FM oficjalnie np. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Jednak teraz rzecznika KE przypomina w swojej odpowiedzi o polskiej prośbie o przedłużenie terminu oceny. Może nawet go wydłużyć co widać na przykładzie Węgier.

Problem w tym, że tylko wobec Polski i Węgier wypływają kwestie związane z praworządnością i powiązane z tym sprawy kontroli wydatkowania pieniędzy unijnych podatników. Bruksela powtarza, że musi mieć gwarancje, że interesy firm będą tak samo chronione we wszystkich krajach. Polska podważa tę zasadę ignorując decyzje TSUE.  Chociaż KE zapewnia, że są to różne kwestie, politycznie nie da się ich jednak oddzielić.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Pierwsze unijne pieniądze na odbudowę po pandemii już w lipcu. Na razie nie dla Polski

KE wraca także do kwestii Prokuratury Europejskiej, która bada sprawy defraudacji unijnych funduszy. Polska odmówiła udziału w tym organie, co teraz jest argumentem dla KE, by baczniej przyglądać się polskim gwarancjom uczciwego wydatkowania pieniędzy. Chociaż Polska nie ma problemu z nadużyciami finansowymi - w przeciwieństwie do Węgier - z powodu łamania zasad praworządności coraz częściej wymieniana jest razem z nimi w tej samej grupie. Polskie władze same dały argument KE.

Co z pozostałymi państwami?

Inne kraje mają bardziej techniczne problemy ze swoimi KPO. Holandia z kolei od początku nie była zwolennikiem Funduszu Odbudowy, więc nie wiadomo czy będzie korzystać z jego środków.

Bułgaria jest po prostu w tyle i nie potrafi przygotować odpowiedniego planu reform i inwestycji.

Opracowanie: