„To katastrofa ekologiczna” – piszą do nas słuchacze RMF FM o sytuacji na Odrze. Z rzeki wyłowiono tony śniętych ryb. Polski Związek Wędkarki w Zielonej Górze kategorycznie odradza łowienia i konsumowanie ryb, a wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu publikuje niepokojące wyniki badań wody. Sprawę wyjaśniają śledczy m.in. z Oławy.
Pierwsze sygnały o tonach śniętych ryb na Dolnym Śląsku pojawiły się pod koniec lipca. Woda na pewno została zatruta, jednak nie u nas. Przypłynęło to z góry, czyli od strony Opola. Prawdopodobnie zatrucie ma miejsce na wysokości Kędzierzyna-Koźla - mówił w lipcu w rozmowie z RMF FM Andrzej Świętach, prezes wrocławskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego.
Wówczas w Oławie na kanale żeglugowym zorganizowano akcję odławiania ryb. Jak twierdził prezes wrocławskiego okręgu, nie ma możliwości, żeby w sposób naturalny doszło do tak masowego śnięcia.
W kolejnych dniach problem dotarł na dalsze odcinki Odry. Z nurtem do Krosna Odrzańskiego dopłynęły tysiące śniętych ryb. Mieszkańcy alarmują też o dzikich zwierzętach, które wyławiają je z wody i przenoszą na brzeg. Wczoraj przed łowieniem w Odrze ostrzegał zarząd okręgu Zielona Góra Polskiego Związku Wędkarstwa. "W związku z zatruciem rzeki Odry nieznaną substancją i masowym śnięciu ryb, zaleca się unikanie wędkowania na Odrze i absolutnie niekonsumowania złowionych ryb. Zalecamy również kołom PZW odwołanie zawodów wędkarskich zaplanowanych na rzece Odra w najbliższym weekendzie do czasu wyników badania wody" - czytamy w komunikacie.
Obojętni na tę sytuację nie pozostają też słuchacze RMF FM. "Odra jest poważnie zatruta, to katastrofa ekologiczna. To trwa już kilkanaście dni. Tony śniętej ryby" - pisze pan Jacek. "Ogromne skażenie Odry na odcinku od Opola w górę rzeki, fala dotarła do Słubic, mnóstwo śniętych ryb" - alarmuje pani Magda. W mediach społecznościowych widać też mnóstwo zdjęć pokazujących faktyczną skalę problemu.
Śledczy m.in. z Oławy próbują ustalić, na którym odcinku rzeki nieznana, trująca substancja przedostała się do wody. Od tej informacji będzie zależało, która prokuratura będzie prowadziła śledztwo. Oławskich śledczych o sprawie zawiadomili urzędnicy miejscowego starostwa, do tej pory w kilku miejscach na Odrze pobrano próby wody, które są badane w laboratorium.
Osobne zawiadomienie wrocławski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska złożył w tamtejszej prokuraturze regionalnej.
3 sierpnia wrocławski WIOŚ opublikował informacje o pierwszych wynikach badań próbek wody pobranych m.in. w Oławie. Z analiz wiadomo, że nie można mówić o tym, że w rzece doszło do "przyduchy", czyli odtlenienia wody w rzece.
Badania wykazały jednak wysoki poziom tlenu w wodzie. "Natomiast, wysoki poziom tlenu w wodzie odbiegający od typowych stężeń tlenu w okresie letnim, czyli w warunkach wysokich temperatur oraz niskich stanów wód, brak zakwitu w wodzie, wysoka temperatura wody, wskazywało na jego nienaturalne pochodzenie. Możliwe, że do wody przedostała się substancja o właściwościach silnie utleniających, z której w wyniku reakcji zachodzących w wodzie uwalnia się tlen" - pisze WIOŚ.
W dwóch próbkach - ze śluzy w Lipkach oraz Oławy - stwierdzono prawdopodobieństwo występowania mezytylenu, czyli substancji działającej toksycznie na organizmy wodne.
"Zanieczyszczenie wody jak i śnięte ryby w Odrze występowały od jazu Lipki, co wskazuje, że źródła zanieczyszczenia należy identyfikować na wcześniejszych odcinkach Odry (przed granicą województwa dolnośląskiego)" - podał WIOŚ.
Inspektorzy z Zielonej Góry, gdzie też już zaobserwowano śnięte ryby, też zbadali próbki wody. Według wstępnych ustaleń w wodzie nie znaleziono substancji toksycznych.