Rano doszło do kolejnego w ostatnim czasie wypadku w Tatrach. Turysta pośliznął się na szlaku i spadł z okolic Buli pod Rysami do Wielkiego Wołowego Żlebu. Ratownicy TOPR przetransportowali go do szpitala na pokładzie śmigłowca.
Rannego turystę przypadkowo usłyszał ratownik pełniący dyżur nad Morskim Okiem. Po godzinie 8. rano ratownik wybrał się na patrol w rejonie Czarnego Stawu pod Rysami. Tam usłyszał wołanie o pomoc docierające z okolic Wielkiego Wołowego Żlebu.
Po dotarciu na miejsce odnalazł turystę, który upadając z okolic Buli pod Rysami doznał ciężkich obrażeń ciała, m.in. głowy, twarzoczaszki, kręgosłupa i kończyn.
Na miejsce zdarzenia na pokładzie śmigłowca dotarli kolejni ratownicy, którzy udzielili rannemu pierwszej pomocy i przetransportowali go do zakopiańskiego szpitala.
W Tatrach panują bardzo trudne warunki turystyczne. Od tygodnia trwa czarna seria wypadków w górach.
W sobotę, również na szlaku na Rysy, turysta spadł po oblodzonym zboczu kilkaset metrów. Poszkodowanego ze złamaną nogą, ranami głowy i potłuczeniami przewieziono śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala.