Na razie nie będzie odszkodowania za wypadek na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina - poinformował TVN24. Wniosek w sprawie wypłaty złożyli rodzice kierowcy pojazdu.
Do tragicznego wypadku z udziałem samochodów osobowych kia i bmw na autostradzie A1 w Łódzkiem doszło 16 września. W jego wyniku zginął kierowca pojazdu marki Kia, a także jego żona i ich 5-letnie dziecko.
Jak poinformował TVN24, wniosek do towarzystwa ubezpieczeniowego w sprawie wypłaty zadośćuczynienia za śmierć mężczyzny, który kierował samochodem Kia, złożyli jego rodzice.
"W takim zakresie, jak to było możliwe, załączyłem (do wniosku - red.) dokumenty z akt postępowania przygotowawczego. Przekazałem to, co mogłem ujawnić, co wydawało mi się dla ubezpieczyciela najbardziej istotne, a więc wykluczenie sprawstwa kierowcy samochodu kia" - opowiada, cytowany przez stację, mecenas Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich rodziny, która zginęła w wypadku.
Odpowiedź od ubezpieczyciela została dostarczona do jego kancelarii we wtorek, 14 listopada.
Do pisma dotarł dziennikarz TVN24 Paweł Skalski. Według firmy ubezpieczeniowej, w odpowiedzi czytamy, że "naprawienia szkody można żądać na zasadach ogólnych".
"Trzeba (...) wykazać, jaka była przyczyna wypadku i kto dopuścił się naruszenia bezpieczeństwa. Jeśli z konkretnych okoliczności zdarzenia wynika, iż nie można ustalić winy któregokolwiek z uczestników kolizji, roszczenia zostają oddalone" - napisano w przesłanym piśmie.
TVN24 zwrócił się do firmy ubezpieczeniowej o komentarz w sprawie odpowiedzi na wniosek mecenasa. Spółka odpowiedziała, że nie skomentuje tej konkretnej sprawy.
W informacji biura prasowego ubezpieczyciela powołano się na art. 436 par. 2 Kodeksu cywilnego.
"W razie zderzenia się mechanicznych środków komunikacji poruszanych za pomocą sił przyrody wymienione osoby mogą wzajemnie żądać naprawienia poniesionych szkód tylko na zasadach ogólnych. Również tylko na zasadach ogólnych osoby te są odpowiedzialne za szkody wyrządzone tym, których przewożą z grzeczności" - napisano w odpowiedzi.
Firma stwierdziła, że "doniesienia medialne teoretycznie wskazujące winnego nie mogą być dla Towarzystwa przesłanką do uznania roszczenia". Biuro prasowe dodało, że wystarczający do uznania roszczenia byłby albo prawomocny wyrok sądu wskazujący sprawcę zdarzenia albo zeznania świadków czy opinia biegłego.
Jak podaje TVN24, żeby możliwa była ta szybsza do realizacji opcja, firma musi wystąpić do prokuratury o wgląd w akta prowadzonego postępowania. Na takie rozwiązanie - jak informuje biuro prasowe towarzystwa - śledczy nie zawsze się godzą.
Poszkodowani nie będą jednak musieli ponawiać wniosku o wypłatę zadośćuczynienia, ponieważ "w momencie, gdy Towarzystwo otrzyma dokumenty potwierdzające wyłączną winę wskazanego sprawcy, wznowi postępowanie likwidacyjne i wypłaci odszkodowanie" - podkreśla stacja.
W sobotę 16 września 2023 r. po godz. 19 na autostradzie A1 w Sierosławiu (pow. piotrkowski, woj. łódzkie) w tragicznym pożarze auta zginęła trzyosobowa rodzina, rodzice oraz ich 5-letni syn.
Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. W jednym z pojazdów wybuchł pożar - zginęły w nim trzy osoby, najprawdopodobniej mężczyzna, kobieta i dziecko" - informował 16 września rzecznik KW PSP w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
Dwa dni później do wypadku odniosła się piotrkowska policja. Z komunikatu wynikało jednak, że kierujący pojazdem kia z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto się zapaliło.
Dopiero 24 września w stanowisku piotrkowskiej policji w związku z wypadkiem napisano, że "brały w nim udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - napisano w stanowisku policji z 24 września.
Na profilu "bandyci drogowi" umieszczono zapis z kamery auta jadącego A1 w przeciwnym kierunku, gdzie widać moment wypadku i rozbłysk pożaru.