Prokuratura w Nowym Targu umorzyła sprawę sierpniowego wypadku dwóch grotołazów w jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach. Jak powiedział prokurator Jan Ziemka śledczy zajmowali się trzema zagadnieniami - prawidłowością organizacji wyprawy do jaskini, nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch grotołazów, a także nielegalnego posiadania przez nich materiałów wybuchowych.
Prokuratura doszła do wniosku, że wyprawa jaskiniowa była prawidłowo przygotowana, a wszyscy jej uczestnicy byli odpowiednio do niej przygotowani i przeszkoleni. Mieli właściwi sprzęt, wiedzę i umiejętności. Nikt nikogo nie nakłaniał do podjęcia ryzyka związanego z eksploracją jaskini. Wobec tych argumentów prokuratura podjęła decyzję, że zdarzenie trzeba więc uznać za nieszczęśliwy wypadek.
Nikt inny nie przyczynił się do podniesienia poziomu wody w korytarzu, co doprowadziło do tego, że grotołazi się utopili. Natomiast materiały wybuchowe znaleziono tylko przy obu ofiarach i w ich rzeczach osobistych, nie można więc nikogo ukarać za ich posiadanie.
Wcześniej prokuratura umorzyła także postępowanie w sprawie prawidłowości prowadzenia akcji ratunkowej przez Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Koledzy grotołazów, którzy zginęli w Wielkiej Śnieżnej twierdzili, że akcja była źle prowadzona, nie dopuszczono do niej innych ratowników spoza TOPR-u i nie wpuszczono grotołazów, którzy mogli przedostać się do poszkodowanych.
Prokuratura nie dopatrzyła się jednak żadnych nieprawidłowości w działaniach TOPR-u. Tatrzańskim ratownikom pomagali koledzy ze Słowacji i strażacy z grupy ratownictwa wysokościowego, natomiast nikt nie był w stanie przecisnąć się wąską szczeliną, którą poszerzono dopiero za pomocą mikrowybuchów. Akcja była prowadzona profesjonalnie i w warunkach bardzo trudnych, zagrażających życiu ratowników.
W tragicznej wyprawie eksploracyjnej do Jaskini Wielkiej Śnieżnej brało udział w sumie sześciu grotołazów związanych z jednym z wrocławskich klubów speleologicznych. 17 sierpnia ub. r. ratownicy TOPR otrzymali wezwanie o pomoc od grupy grotołazów. Dwaj członkowie ekspedycji, podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy tej największej i najgłębszej tatrzańskiej jaskini w tzw. Przemkowych Partiach, zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników.