"Wniosek PO o konstruktywne wotum nieufności dla rządu służy tylko i wyłącznie tym, którzy chcą, żeby w Polsce dobrze się nie działo, którzy chcą i myślą o tym, jak zdestabilizować sytuację w naszej ojczyźnie" - mówiła w Sejmie premier Beata Szydło. "To stek kłamstw i oszczerstw" - dodała. "Za co chcecie mnie odwołać? Za to, że Polacy dobrze żyją? To Was boli?" - pytała opozycję.
Nastrój wystąpienia Beaty Szydło był dość gorączkowy i nieco histeryczny, i tak też reagowała sala, a zwłaszcza słusznie przywoływani do porządku przez marszałka posłowie opozycji, skandujący np. hasło "Do dymisji!". Posłowie PiS rewanżowali się okrzykami "Beata!" - relacjonuje dziennikarz RMF FM.
Premier zabrała głos przed poranną debatą i przed głosowaniem nad złożonym pod koniec listopada wnioskiem Platformy o konstruktywne wotum nieufności dla jej rządu.
Odnosząc się do wniosku PO Szydło oceniła, iż jest on "stekiem kłamstw, oszczerstw wobec polskiego rządu". Jest wnioskiem, który nie tylko obraża inteligencję Polaków, ale też zabiera po prostu czas wysokiej Izbie, bo wydaje mi się, że w tej chwili jest dużo więcej ważnych spraw, którymi powinniśmy się zajmować, niż dyskutowanie na temat takich kłamliwych oszczerstw - mówiła szefowa rządu.
W jej ocenie wniosek o wotum nieufności złożony przez PO "służy tylko i wyłącznie tym, którzy chcą, żeby w Polsce dobrze się nie działo, którzy chcą i myślą o tym, jak zdestabilizować sytuację w naszej ojczyźnie". Ale Polacy są mądrzejsi i obywatele nas wybrali, obywatele wskazali, jaki program ma być realizowany - przekonywała Szydło.
Jak dodała wniosek Platformy jest "oparty tylko i wyłącznie na założeniu, że warto destabilizować, warto prowadzić gierki polityczne i warto cały czas mieszać w polskim kotle po to, żeby inni się na tym żywili".
Premier stwierdziła jednocześnie, nawiązując do listopadowej debaty w PE nad sytuacją w Polsce w zakresie rządów prawa, że wniosek o odwołaniue rządu złożony został przez grupę polityczną, "z której wywodzą się posłowie, którzy w europarlamencie głosowali przeciwko Polsce". W odpowiedzi na te słowa z ław opozycji rozległo się skandowanie: "do dymisji!".
Zwracając się do polityków opozycji szefowa rządu pytała, dlaczego przez lata pozwalali na to, żeby pieniądze, które powinny były wpływać do budżetu były wyprowadzane poza budżet. Zarzuciła też poprzednikom, że przerwali zainicjowaną przez rząd PiS w 2005 r. reformy, która miała "skończyć z oszustwami skarbowymi".
Premier pytała również, dlaczego opozycja zgadzała się na to, żeby Polska była poniżana i wykorzystywana na arenie międzynarodowej. Ja wiem, że te słowa was bolą. Natomiast Polska jest warta tego, żeby rządzili nią ludzie, którzy przede wszystkim dostrzegają jej interes i interes Polaków - podkreśliła Szydło.
Jak dodała, rząd PiS jest "rządem reprezentującym zwykłych Polaków, a nie rządem elit". Wiem, że to boli - zauważyła. Przekonywała, że jej gabinet "przede wszystkim koncentruje się na tym, aby każdy obywatel w Polsce miał poczucie tego, że ma godne życie, że ma prawo do decydowania o sobie i wie doskonale, że sprawy w Polsce są w rękach ludzi uczciwych".
Przeciwstawiając opisany przed siebie charakter swojej ekipy rządom poprzedników pytała zgromadzonych na sali sejmowej posłów opozycji, czy ma im przypomnieć afery poprzednich lat. Szefowa rządu wymieniła w tym kontekście sprawę Amber Gold oraz tzw. aferę hazardową. Zarzuciła im także, że "donoszą" na Polskę oraz wywołują "awantury w kraju i zagranicą". To wasz sposób na to, aby łamać demokratyczne prawo obywateli do tego, by reprezentował ich rząd wybrany w demokratycznych wyborach - oceniła premier.
Apelowała zarazem do opozycji o wzięcie odpowiedzialności "za to, co dzieje się w Polsce" i zaprzestanie działania na szkodę Polski. Państwo, ja, wszyscy, mamy ten sam mandat - on nie różni się niczym - dany nam od obywateli, po to, żeby im służyć. Jeżeli chcemy wywiązać się wobec nich z tego zobowiązania, to powinniście przestać wreszcie szkodzić, działać na szkodę Polski. Zacznijcie zajmować się tym, czego od nas Polacy oczekują. Zacznijmy razem działać i pracować na rzecz naszej ojczyzny, naszych obywateli, bo ludzie tego oczekują - mówiła premier.
Musimy wspólnie obronić Polskę przed tymi, którzy chcą, żeby stała się poddańcza; przed tymi, którzy chcą ją wykorzystać, którzy uważają, że tutaj, nad Wisłą ma być tylko i wyłącznie teren, w którym można robić biznesy, a potem sobie wyjeżdżać. Tak nie będzie - dodała.
Zdaniem Beaty Szydło, Polska jest obecnie krajem bezpiecznym i ma obecnie historyczną szansę, by się szybko rozwijać i "konkurować z najlepszymi". Przez dwa lata udało nam się doprowadzić do tego, że każdy obywatel ma poczucie że jest tutaj, w Polsce, we własnym domu - podkreśliła. Daliśmy ludziom poczucie godności. Dbamy o polskie rodziny, dbamy o bezpieczeństwo Polski. Dzisiaj w Brukseli nie klękamy na kolana, nie przyjmujemy z pokorą tego, czego chcą inni - dodała premier.
Odpowiadając na okrzyki posłów opozycji, nawiązujące do głosowania w sprawie przedłużenia kadencji Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej, w którym Polska jako jedyna opowiedziała się przeciw Tuskowi, szefowa rządu powiedziała, że jest dumna z tego głosowania, ponieważ "tak powinien zachować się polski premier". Nie można podnosić ręki za kimś, kto szkodzi Polsce - przekonywała.
Nie trzeba było dużo czasu, żeby okazało się, że racja jest po mojej stronie; proszę zobaczyć i proszę przeczytać to, co wypisuje na Twitterze przewodniczący Donald Tusk, on występuje przeciwko swojej ojczyźnie - nigdy się na to nie zgodzę - dodała Szydło.
Szefowa rządu wskazała, że jest "dokładnie taka sama jak miliony Polaków". Jestem taką samą obywatelką, jak miliony Polaków. Nie stoi za mną żaden układ, a wy uważacie, że jeśli ktoś rządzi, to musi zawsze za nim stać jakiś układ - zwróciła się do posłów PO.
Szydło nawiązała także do swojego ubiegłorocznego wystąpienia w czasie debaty Parlamentu Europejskiego nad sytuacją w Polsce. Jak mówiła, widziała wtedy doskonale, "jak zdziwieni byli europosłowie z innych krajów, kiedy europosłowie z Polski atakują swoją ojczyznę". To jest niebywałe, a wy to robicie - oceniła premier, zwracając się do posłów PO.
Możecie być pewni, doprowadzimy do końca ten program, te zobowiązania, które PiS złożyło Polakom. Na to zasługują obywatele, wbrew wam. Nie reprezentujemy żadnych interesów; żadnego lobby. Jedyny interes, jaki reprezentujemy, to interes naszych obywateli, naszej ojczyzny - oświadczyła Szydło.
Podkreśliła też, że Polska ma ogromną rolę do spełnienia w Europie. Ja słyszę w wielu miejscach kiedy ludzie mówią, że marzą o tym, by mieć taki kraj jak Polska, gdzie jest bezpiecznie, gdzie szanuje się rodzinę. Ja wiem, że was to boli - mówiła zwracając się do polityków opozycji.
Gdy posłowie opozycji ponownie przerwali wystąpienie Szydło okrzykami "do dymisji", prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński (PiS) przeprosił szefową rządu za ich zachowanie. Dziękuję panie marszałku, ale proszę mnie nie przepraszać. Nie trzeba mnie przepraszać, ponieważ to, co państwo tu wykrzykują nie jest w stanie mnie obrazić - odpowiedziała premier.
Większość obserwatorów przemówienia premier zwróciła uwagę na jej jaskrawożółty żakiet - żółć to według symboliki kolor osób z kłopotami w komunikacji z innymi, a pomocny wtedy, kiedy ktoś, kto go nosi musi nareszcie dogadać się z kimś w istotnej dla niego sprawie.
Nastrój przemówienia był tak gorący, że kiedy premier skończyła przemawiać, razem z nią opuścili salę wszyscy członkowie rządu. Co ciekawe jednak, jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, podczas wystąpienia Beaty Szydło najoszczędniej okazywał entuzjazm Mateusz Morawiecki. Z kolei prezes Kaczyński po wystąpieniu osobiście serdecznie podziękował premier.