Szwedzka telewizja przedstawiła wczoraj sprawę Szwedki, która po operacji plastycznej piersi w szpitalu w Gdańsku zapadła w śpiączkę. Firma pośrednicząca w wyjeździe pacjentki do Polski formalnie zbankrutowała już pięć lat temu. Sprawę bada polska prokuratura.
O operacji, przeprowadzonej w sierpniu tego roku, poinformowała w programie interwencyjnym szwedzka telewizja publiczna SVT. W reportażu przedstawiono historię 30-letniej Christiny, która przed ślubem postanowiła poprawić wygląd swoich piersi. Na zabieg zdecydowała się w szpitalu w Gdańsku, wybierając ofertę ogłaszającej się w internecie firmy Medica Travel z miasta Trelleborg. Pośrednik zapewniał, że polska klinika to alternatywa dla szwedzkiej służby zdrowia, a pacjent może liczyć na szybką i ekskluzywną opiekę. W internecie do wyjazdu do Polski zachęcały zdjęcia pięknych, prywatnych szpitali.
Rzeczywistość była zupełnie inna. Na miejscu w Gdańsku okazało się, że klinika nie wygląda tak, jak na fotografii w internecie. Po operacji doszło do komplikacji. Narzeczony Christiny, który był z nią w szpitalu, opowiedział, że dziewczyna miała niskie tętno i siną twarz. Według niego, nie zapewniono jej odpowiedniej opieki lekarskiej. Dopiero po sześciu godzinach pacjentka, która nie mogła się obudzić, została przeniesiona na oddział ratunkowy.
Po pięciu dniach rodzina przewiozła Christinę samolotem do szpitala w Malmoe. Tam bliscy dowiedzieli się brutalnej prawdy. Kobieta jest w stanie wegetatywnym, na skutek braku tlenu jej mózg mógł zostać uszkodzony. Ona jest teraz między ziemią a niebem - mówił w programie narzeczony.
Bliscy Christiny najpierw szukali pomocy u przedstawiciela firmy Medica Travel, która na swojej stronie internetowej obiecywała pomoc w przypadku problemów. Nie otrzymali odpowiedzi na wysyłane e-maile. Milczał też telefon w polskim oddziale firmy.
Szwedzcy dziennikarze ustalili, że firma Medica Travel zbankrutowała w Szwecji pięć lat temu. Nie jest też zarejestrowana w Polsce, w praktyce działa tylko poprzez stronę internetową. Jej szef Joergen Petersen nie zgodził się wystąpić przed kamerą. Powiedział, że jego firma świadczyła jedynie usługi konsultingowe, a odpowiedzialność spoczywa na lekarzach. Z kolei Zbigniew Krzywosiński, dyrektor ds. medycznych Pomorskiego Centrum Traumatologii (PCT) w Gdańsku, powiedział, że szpital jest tylko drugim ogniwem, a pacjentka umawiała się ze szwedzką firmą. Przy okazji zaapelował do Szwedów, aby nie traktowali wyjazdów na operację "jak zwiedzania piramid".
Dziennikarze podali, że szpital w Gdańsku zdecydował o wypowiedzeniu umowy szwedzkiej firmie.
Jak poinformował pomorski lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński, dyrekcja Pomorskiego Centrum Traumatologii w Gdańsku zawiadomiła prokuraturę o możliwości przeprowadzenia w placówce nielegalnej operacji plastycznej. Zawiadomienie złożono po wizycie szwedzkiej telewizji, która przyjechała nakręcić materiał o Szwedce.
Lekarz wojewódzki poinformował, że według rodziny kobiety zabieg miał miejsce w PCT. Placówka ta nie ma jednak uprawnień do przeprowadzania tego typu zabiegów - powiedział Karpiński, dodając, że jest prawdopodobne, iż z sal operacyjnych szpitala skorzystał nielegalnie któryś z zatrudnionych w nim lekarzy.
Karpiński dodał, że z informacji, jakie do niego dotarły, wynika, że wspomniany zabieg mógł nie być pierwszą operacją plastyczną przeprowadzoną nielegalnie w PCT.