"Chciałbym spojrzeć sprawcom w oczy" - mówi RMF FM Andrzej Jaroszewicz - syn zamordowanego PRL-owskiego premiera. Dzięki wyznaniom skruszonego gangstera w rękach policjantów jest czterech mężczyzn, których prokuratura podejrzewa o napad i zamordowanie byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji. Do morderstwa doszło 26 lat temu. Zatrzymani to byli członkowie słynącego z brutalności gangu karateków, który działał w latach 80. i 90. XX wieku.
Andrzej Jaroszewicz przez 26 lat walczył o wyjaśnienie sprawy morderstwa swojego ojca i odnalezienie winnych. Jego zdaniem sprawcy próbowali wydobyć od byłego premiera niejawne informacje, o czym świadczą tortury. Nie wierzy, że chodziło wyłączanie o kradzież.
Robiłem wszystko, żeby ta sprawa nie uległa zapomnieniu. Na pewno mamy do czynienia z jakimś przełomem, skoro doszło do aresztowań - ocenia Andrzej Jaroszewicz w rozmowie z reporterem RMF FM.
Będę czytał im z oczu po prostu. To, co wyczytam, to zostawię dla siebie - mówi Jaroszewicz. Według niego nowe ustalenia śledczych przywracają nadzieję, że uda się rozwikłać tajemniczą śmierć jego ojca.
Mój ojciec bardzo by sobie tego życzył, myślę o nim codziennie. Dążę do tego, żeby dojść do prawdy. Teraz wszystko w rękach wymiaru sprawiedliwości. Na pewno z moim adwokatem będziemy mieli pytania do zatrzymanych, chciałbym zapytać o szczegóły, skoro byli tam na miejscu - dodaje.
Andrzej Jaroszewicz dodaje, że jego zdaniem sprawcy próbowali wydobyć od byłego premiera niejawne informacje, o czym świadczą tortury. Nie wierzy, że chodziło wyłączanie o kradzież. Ja byłbym bardzo ostrożny z tym motywem rabunkowym - podkreśla Andrzej Jaroszewicz. Byłbym bardzo ostrożny z podawaniem powodów tego zabójstwa. Moim zdaniem za szybko zaczęto mówić o motywie rabunkowym - mówi Andrzej Jaroszewicz.
Andrzej Jaroszewicz zapowiedział też, że w najbliższym czasie zapozna się z nowymi dokumentami zgromadzonymi przez śledczych. Jak dodał, o nowych ustaleniach nie został wcześniej powiadomiony, a o przełomie dowiedział się z mediów.
Motyw rabunkowy jest na pierwszym planie zabójstwa Jaroszewiczów; badane i weryfikowane są jeszcze inne wersje - poinformował dziś szef prokuratury okręgowej w Krakowie Rafał Babiński. Zatrzymani to byli członkowie słynącego z brutalności gangu karateków, który działał w latach 80. i 90. Dwóch odsiaduje wyroki za inne przestępstwa. Trzecia osoba została niedawno zatrzymana w związku z innym przestępstwem i jest w areszcie. Czwartą zatrzymano we wtorek rano.
Funkcjonariusze wpadli na nowy trop ws. zabójstwa byłego premiera i jego żony przy okazji pracy nad sprawą porwania 10-latka w Krakowie. Według ustaleń RMF FM, jeden z zatrzymanych w tej sprawie ujawnił nowe informacje związane z morderstwem małżeństwa Jaroszewiczów. Opowiedział ze szczegółami o przygotowaniach, samym napadzie i zabójstwie. Co ważne, wskazał konkretnych sprawców. Weryfikacja materiałów trwała wiele miesięcy.
Gang karateków działał w Polsce w latach 80. i 90. Grupa "specjalizowała się" w brutalnych napadach na wille w całym kraju. Miała ich na koncie co najmniej 25. Członkowie gangu poznali się w sekcji karate AZS działającej przy dawnej Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu.
Chociaż mieszkanie Jaroszewiczów nie zostało splądrowane, to z materiałów śledczych wynika, że napad na ich willę miał charakter rabunkowy.
(mpw)