Cztery z pięciu ofiar pożaru w Świętochłowicach zmarły na skutek zatrucia tlenkiem węgla - wykazała sekcja zwłok. Piąta osoba zginęła z powodu obrażeń spowodowanych skokiem z drugiego piętra budynku na chodnik. Ogień pojawił się 17 czerwca na klatce schodowej kamienicy. Śledczy nadal czekają na opinię biegłego w sprawie prawdopodobnych przyczyn tej tragedii. Dokument powinien być gotowy jeszcze w lipcu.
Krótko po tragedii spekulowano, że najbardziej prawdopodobne przyczyny pożaru to zaprószenie ognia lub podpalenie. Za mało prawdopodobne uznawano zwarcie w instalacji elektrycznej.
Po pożarze w mediach pojawiały się także wątpliwości dotyczące ustawienia skokochronu - urządzenia chroniącego przed skutkami upadków z dużych wysokości. Strażacy informowali, że stawiali skokochron tam, gdzie ludzie stali w oknach, ale udzielenie pomocy wszystkim jednocześnie było niemożliwe. Według relacji strażaków, kobieta, która zginęła skacząc z okna, mimo próśb nie czekała na podstawienie skokochronu.
Tragiczny w skutkach pożar wybuchł na klatce schodowej w stojącej w zwartej zabudowie kamienicy 17 czerwca. Ogień przepalił drzwi i uniemożliwił mieszkańcom wydostanie się z budynku, dlatego strażacy starali się ewakuować ich przez okna. W pożarze spaliło się sześć mieszkań, zawaliła się też część klatki schodowej. W akcji wzięło udział 18 zastępów strażackich.