Globalizacja w gospodarce wpływa na geopolitykę do tego stopnia, że przygotowujący się w tym roku do świąt mogą zastanawiać się, czy przypadkiem św. Mikołaj nie przeprowadził się do Chin. Tradycyjne święta są takimi już tylko z nazwy. Boże Narodzenie to dla producentów żyła złota, a więc coraz częściej na polskim świątecznym stole, polskie jest tylko sianko.
W tym roku, tak jak większość mieszkańców kuli ziemskiej, świąteczną atmosferę zawdzięczać będziemy pracującym pełną parą chińskim fabrykom. Fakt, że wyjątkowo łatwo w tym okresie przychodzi nam odchudzać nasze portfele sprawił, że wschodni producenci szybko wzbogacili repertuar o nieplamiące się białe obrusy, odświętną zastawę stołową, czy sztuczne choinki, na które coraz trudniej znaleźć nie chińskie ozdoby. Lampki mam z importu chińskiego właśnie - mówi reporterowi RMF FM Maciejowi Storczykowi jeden z mieszkańców Wrocławia:
Uniesieni patriotycznym zrywem, możemy jeszcze próbować obdarować najmłodszych dobrymi prezentami, zgodnie z hasłem dobre bo polskie. Tu jednak znów jakość sromotnie przegrywa z ceną. Nawet te droższe zabawki są robione w Chinach, a książki drukowane w Hong Kongu - mówi sprzedawca w jednym z wrocławskich sklepów:
Obronną płetwą wychodzi z tego już tylko karp, który póki co skutecznie broni dostępu do polskiego świątecznego stołu. Ale kto wie, czy za jakiś czas na Wigilii w polskich domach jako trzynasta potrawa nie pojawią się chińskie zupki.