Jak w ulu wrze we wrocławskich akademickich bankach stancji. Zdecydowanie więcej studentów, niż w ubiegłych latach szuka pokoi, czy mieszkań. Powodem jest podwyżka cen uczelnianych kwater.
Wszystko wskazuje na to, że tanie akademiki odchodzą w zapomnienie. Cena za miejsce w akademiku jest prawie równa z tą, jaką trzeba zapłacić za wynajęcie pokoju – to koszt około 300 złotych.
Studenci masowo szukają więc stancji i mieszkań. Rozglądamy się za mieszkaniem, bo wiemy, że będzie nam wygodniej, niż w akademiku - mówią studenci. Wrocławscy żacy mają w czym wybierać, bo studencki bank stancji zgromadził ponad 5 tys. ofert.
Te najtańsze propozycje wiążą się jednak z pewnymi warunkami - osoby, które wynajmują stancję, życzą sobie zwykle osób spokojnych i niepalących. Nie oznacza to jednak, że studenci z nałogami nie znajdą kwatery dla siebie. Muszą po prostu dłużej szukać.
Są jednak domy studenckie, za miejsce w których warto zapłacić, nawet kilkaset złotych. Tak jest na przykład na poznańskiej Akademii Medycznej:
Jak się dowiedział reporter RMF Adam Górczewski, mimo tej ceny miejsca są już tam rozdane. Studentom bez dachu nad głową zostaje liczyć na to, że ktoś zrezygnuje z przyznanego mu lokum. To jednak będzie wiadomo dopiero 10 października.