Bossowie grup przestępczych dorabiają się fortun. Nie jest łatwo pozbawić ich nielegalnie zgromadzonego majątku, a z roku na rok służby radzą sobie z tym coraz gorzej - informuje "Dziennik Polski".
W raporcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o stanie bezpieczeństwa państwa wyliczono, że straty spowodowane przestępstwami wzrosły w ubiegłym roku o 15 procent - do ponad 6,4 miliarda złotych. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej - rzeczywiste dochody bandytów eksperci szacują na kilkanaście miliardów złotych.
Ministerstwo podaje, że w 2012 roku w całym kraju udało się zabezpieczyć u podejrzanych mienie warte ok. 376 milionów złotych, czyli niecałe 6 proc. ujawnionych strat. Skuteczność w tropieniu przestępczych majątków była o blisko jedną czwartą niższa niż rok wcześniej.
Eksperci pytani przez "Dziennik Polski" są zgodni co do przyczyn takiej sytuacji. To efekt nie tylko pomysłowości przestępców, ale też słabego rozpoznania i często spóźnionej reakcji policji - uważa profesor Zbigniew Ćwiąkalski, prawnik i były minister sprawiedliwości. U nas, niestety, system odzyskiwania mienia oparty jest głównie na policji, a stanowczo za mała jest aktywność innych służb, zwłaszcza podległych ministrowi finansów - dodaje generał Adam Rapacki, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.