Działania powołanych dotąd komisji śledczych dalekie są jeszcze do zakończenia. Wciąż więcej od nich oczekujemy, niż dostajemy. Mnogość tematów, wątków i powiązań gmatwa obraz ich działania i rozbija całą pracę na serię oderwanych od siebie spektakli. Oby zmierzały do wyjaśniania spraw, do których komisje śledcze powołano. Kiedy i jak może do tego dojść?
Kopertowa, wizowa i pegasusowa, bo tak je zwykle roboczo nazywamy, prowadzą swoje prace równolegle i są w nich w różnych stadiach. Najdalej posunęła się jak dotąd komisja badająca organizację niedoszłych wyborów prezydenckich w 2020, jednak i ona po kilku efektownych przesłuchaniach ważnych postaci życia publicznego przechodzi właśnie na szczebel dochodzenia prawdy w oparciu o zeznania urzędników niższego szczebla. Po wicepremierach i ministrach, których przesłuchań oczekiwała opinia publiczna, przychodzi czas na zajmujących się tą sprawą prokuratorów.
Na podobnym etapie działań jest komisja wizowa, która dość gwałtownie ze szczebla stosunkowo wysokiego, wiceministra Wawrzyka, niemal natychmiast przechodzi na szczebel mniej znanych choć istotnych dla sprawy urzędników i dyplomatów.
W obu komisjach należy oczekiwać nawrotu do widowiskowych pewnie przesłuchań polityków z najwyższej półki, do ich prowadzenia śledczy potrzebują jednak zgromadzić wiedzę, pochodzącą właśnie z drobiazgowych czasem przesłuchań nie tak znanych, a jednak kluczowych uczestników wydarzeń. Żaden z postronnych obserwatorów prac komisji nie jest w stanie ogarnąć całej wiedzy, jaka wychodzi w nich na jaw, od tego mamy jednak śledczych, którzy muszą nad nią zapanować. Oby było to efektywne i efektowne, także poza nieustannymi utarczkami, tyleż widowiskowymi co jałowymi.
Kolejność przesłuchiwanych nie jest przypadkowa, a prowadzić ma zapewne do kilku kulminacji, dających już pełny obraz spraw wyborów kopertowych i afery wizowej.
Najmniej zaawansowane są prace powołanej najpóźniej, i jak się zdaje - dysponującej najlepiej opracowanym już materiałem - komisji ds. Pegasusa. Dysponując efektem pracy swojej poprzedniczki w Senacie, która nie miała przecież uprawnień śledczych, komisja ma jednak opracowane podstawy ustaleń, które wymagają raczej weryfikacji i uzupełnienia niż odkrycia czy ustalenia. Być może dlatego komisja na merytorycznym posiedzeniu zebrała się dotąd raptem raz, niemal miesiąc od powołania, i na razie ułożyła tylko wstępną listę osób do przesłuchania.
Trzy pierwsze komisje śledcze nieprzypadkowo ruszyły w trzech krokach i akurat w takiej kolejności. Nie warto udawać, że ich praca nie jest sprzężona z dynamiką wydarzeń politycznych. A skoro tak, to powrotu do przesłuchiwania najbardziej znanych postaci należy się spodziewać przed wiosennymi wyborami samorządowymi, a zwłaszcza przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Zamknięcie prac komisji przyjęciem ich raportów nastąpi już pewnie w okolicach wakacji. To jednak dotyczy tylko trzech pierwszych, dziś istniejących komisji śledczych. A przecież rządząca koalicja nie zamierza się ograniczać tylko do nich.