Do wpłacenia 50 tys. "na siły zbrojne Ukrainy" wezwał Jarosława Kaczyńskiego Radosław Sikorski. Polityk PO stwierdził, że w zamian za to odstąpi od domagania się przeprosin. Sprawa ma związek z niedawnym wyrokiem Sądu Apelacyjnygo w Warszawie, który uznał, że prezes PiS naruszył dobra osobiste Sikorskiego, przypisując mu popełnienie zdrady dyplomatycznej.
Mecenas Jacek Dubois poinformował 1 grudnia na Twitterze, że sąd nieprawomocnie przyznał b. szefowi MSZ, obecnie europosłowi Radosławowi Sikorskiemu od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "kwotę 708480 zł na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin w serwisie Onet".
W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nie ma takich pieniędzy. Będę zmuszony sprzedać dom, nawet nie wiem, czy to wystarczy, bo jestem właścicielem jednej trzeciej domu, w którym mieszkam - dodał prezes PiS.
Do tych słów odniósł się na Twitterze Sikorski. Uważam, że kary za zniesławienie powinny być dotkliwe, ale nie rujnujące - napisał europoseł. Jeśli Kaczyński wpłaci 50,000 złotych na siły zbrojne Ukrainy, to odstąpię od domagania się przeprosin za nazwanie mnie zdrajcą dyplomatycznym - dodał.
Sprawa dotyczy wywiadu z 2016 r., po wygranych przez PiS wyborach, w którym Jarosław Kaczyński odnosił się do katastrofy smoleńskiej i zaniechań, jakich według niego dopuścił się rząd PO-PSL. Prezes PiS ocenił w nim, że Sikorski dopuścił się zdrady dyplomatycznej.
Chodzi m.in. o wywiad dla onet.pl. z października 2016 r., w którym prezes PiS mówił m.in.: "Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja Millera — co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego — zdrada dyplomatyczna".