Mija 25 lat od wybuchu w Polsce fali strajków, które doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność", pierwszej w krajach komunistycznych niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej, i wstrząsnęły fundamentami PRL.
Podpisanie porozumień w Gdańsku 31 sierpnia 1980 roku między komisją rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym i powstanie "Solidarności" stały się początkiem przemian z 1989 roku - obalenia komunizmu i końca systemu jałtańskiego. Posłuchaj:
Pierwsze strajki latem 1980 roku były reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin, wprowadzone przez ówczesną ekipę rządzącą Edwarda Gierka. Nieuzasadnione przerwy w pracy - jak głosiła partyjna propaganda w ówczesnej prasie. W lipcu strajkowało już ok. 80 tys. osób w 177 zakładach pracy; prócz postulatów ekonomicznych, pojawiły się postulaty polityczne.
W połowie sierpnia zaczęły się strajki na Wybrzeżu, gdzie wciąż żywa była pamięć stłumionych krwawo przez władze protestów z grudnia 1970 r. Strajk w Stoczni Gdańskiej zorganizowali działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża - opozycyjnej organizacji powstałej w 1978 r. Organizatorem był Bogdan Borusewicz, a do współzałożycieli należeli m.in. Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski.
Właśnie w obronie Walentynowicz, suwnicowej zwolnionej z pracy za działalność opozycyjną 14 sierpnia 1980 roku, wybuchł strajk na kilku wydziałach stoczni. Zaplanował go i przygotował Borusewicz, a rozpoczęli robotnicy - Jerzy Borowczak, Bogdan Felski i Ludwik Prądzyński. Wkrótce, przeskakując przez ogrodzenie, w stoczni pojawił się też Wałęsa, zwolniony z pracy w 1976 r. Stanął na czele strajku.
16 sierpnia strajk omal się nie zakończył, ponieważ dyrektor stoczni Klemens Gniech (wieloletni pracownik stoczni, w grudniu 1970 roku był w komitecie strajkowym) zgodził się na spełnienie początkowych postulatów - przywrócenie do pracy Walentynowicz i Wałęsy, podwyżkę płac dla każdego zatrudnionego, budowę pomnika ofiar grudnia 1970 r., gwarancje nietykalności dla strajkujących. Wałęsa ogłosił koniec strajku, ale kilku członków komitetu strajkowego wezwało do strajku solidarnościowego z zakładami, które w tym czasie podjęły strajki.
Utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy; jego szefem został Wałęsa. Spisano 21 postulatów MKS; pierwszym i najważniejszym było utworzenie niezależnych od władzy i pracodawców związków zawodowych. MKS domagał się też: prawa do strajku; wolności słowa, druku i publikacji; przywrócenia do pracy zwolnionych z powodów politycznych; podania w środkach masowego przekazu informacji o utworzeniu MKS i opublikowania listy postulatów
17 sierpnia ks. Henryk Jankowski z gdańskiej parafii św. Brygidy odprawił w stoczni pierwszą mszę św. Zbiorowe modlitwy stały się zwyczajem w protestującej stoczni. Jej bramy tonęły w kwiatach; wywieszono narodowe flagi i portrety papieża Jana Pawła II.
Dla strajkujących grali artyści. W stoczni wydawano niezależny biuletyn; drukowano ulotki. Na żądanie MKS w Trójmieście wprowadzono prohibicję. W tym czasie MKS-y powstały w Szczecinie i Elblągu; w całej Polsce strajkowało już wówczas ok. 350 zakładów. 22 sierpnia w Szczecinie delegacja rządowa rozpoczęła rozmowy z MKS. Dzień później rozpoczął się strajk generalny na Wybrzeżu; w Stoczni Gdańskiej wicepremier Mieczysław Jagielski zaczął rozmowy ze strajkującymi.
W czasie negocjacji Jagielski i Barcikowski kilka razy wyjeżdżali do Warszawy na obrady KC PZPR i Biura Politycznego, które wykluczyło użycie siły w celu zdławienia strajku. Władze ZSRR domagały się od Gierka zastosowania "ostrych środków", jednak polskie władze wykluczały użycie siły. 26 sierpnia prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, który obawiał się interwencji sowieckiej, wezwał na Jasnej Górze, by zaprzestać strajków. Ocenzurowane fragmenty jego homilii pokazała TVP. "Im sumienniej będziemy pracowali, tym mniej będziemy pożyczali" - ten fragment homilii telewizja powtarzała wielokrotnie. Pominęła zaś zdania, m.in.: "Abyśmy jednak mogli wypełniać swoje zadania, niezbędna jest suwerenność narodowa, moralna, społeczna, kulturalna i ekonomiczna (...). Choć dzisiaj tak jest, że pełnej suwerenności między narodami powiązanymi różnymi układami i blokami nie ma, to jednak są granice dla tych układów, granice odpowiedzialności za własny naród, za jego prawa, a więc i prawo do suwerenności".
Pierwsze porozumienie między stroną rządową i strajkującymi podpisane zostało 30 sierpnia w Szczecinie. Strajki obejmowały już wówczas ok. 700 zakładów; brało w nich udział ok. 750 tys. osób. Władze zgodziły się na postulaty strajkujących, w tym na nowe związki zawodowe; MKS wyraził zgodę, by zamiast "wolne" związki zapisano "samorządne". 31 sierpnia Wałęsa i Jagielski podpisali porozumienie gdańskie. Posłuchaj Lecha Wałęsy z tych dni:
MKS deklarował zakończenie trwającego dwa tygodnie strajku. Delegacja rządowa zgodziła się m.in. na utworzenie nowych, niezależnych, samorządnych związków zawodowych, prawo do strajku, budowę pomnika ofiar grudnia 1970, transmisje niedzielnych mszy św. w Polskim Radiu i ograniczenie cenzury. Przyjęto też zapis, że nowe związki zawodowe uznają kierowniczą rolę PZPR w państwie. Wicepremier Mieczysław Jagielski:
3 września 1980 r. podpisano trzecie porozumienie - w Jastrzębiu na Górnym Śląsku, gdzie strajk rozpoczął się pod koniec sierpnia. Zakładało ono m.in. wprowadzenie w 1981 r. wszystkich wolnych sobót. Kopalnie wznowiły pracę.
10 listopada 1980 r. Sąd Najwyższy zarejestrował NSZZ "Solidarność". Wkrótce związek liczył niemal 10 mln członków (było to 80 proc. pracowników państwowych). Organizacje związkowe powstały we wszystkich przedsiębiorstwach i instytucjach - władze nie dopuściły tylko do powołania ogniw związku w Wojsku Polskim i Milicji Obywatelskiej.
Gdy gen. Wojciech Jaruzelski zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., "Solidarność" została zawieszona, a w październiku 1982 roku - zdelegalizowana. Rozpoczęło to okres prześladowań opozycji i działalności podziemnej. Związek został ponownie zalegalizowany w wyniku ustaleń Okrągłego Stołu w kwietniu 1989 roku.
Wszystkie zdjęcia w tym serwisie zostały zrobione przez Stanisława Składanowskiego. 25 lat temu był stoczniowcem; gdy rozpoczął się strajk, wziął aparat i zaczął robić zdjęcia.