Rząd odpuszcza piratom drogowym. Nie będzie radykalnego podniesienia wysokości mandatów za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h. Ministerstwo Infrastruktury chciało, by mandat za takie wykroczenie wynosił 1500 złotych. Teraz - podczas prac w Sejmie - ten sam resort opowiedział się za obniżeniem tej stawki do 800 złotych.
Latem rząd deklarował, że wypowiada ostrą i zdecydowaną wojnę z piratami drogowymi. Będzie jednak łagodniej. Gabinet Mateusza Morawieckiego rezygnuje bowiem z radykalnego podniesienia wysokości mandatów za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h.
Taki mandat miał od 1 grudnia wynosić aż 1500 złotych - będzie najwyżej 800 złotych, czyli prawie o połowę mniej, niż pierwotnie w projekcie nowego kodeku drogowego chciało Ministerstwo Infrastruktury. To właśnie ten resort, a dokładnie wiceminister Rafał Weber, zgodził się podczas posiedzenie komisji sejmowej na obniżenie wysokości mandatu.
Jak tłumaczył, racje mogą mieć osoby, które w konsultacjach wskazywały, że będzie zbyt duża dziura w wysokości mandatów przyznawanych za przekroczenie prędkości.
Do nas ten argument przemówił. Rzeczywiście przekroczenie prędkości o 29 km/h groziłoby mandatem w wysokości 200 zł, a przekroczenie prędkości o 31 km/h groziłoby mandatem w wysokości 1200 zł. Ta różnica, od tej strony patrząc, jest zbyt duża - mówił.
Wiceminister Weber zgodził się, by ten najwyższy mandat - za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h - wynosił 800 złotych. Jeżeli zostanie ustalona granica 800 zł to też będzie solidna - i tak będzie cztery wyższa niż minimalna stawka - argumentował.
Co ciekawe, ten sam Rafał Weber jeszcze dwa miesiące temu przekonywał, że nic nie powstrzyma piratów drogowych tak dobrze jak drastyczna podwyżka mandatów. Podkreślał, że dlatego mogą być tak wysokie, bo właśnie jazda o 30 km/h szybciej, niż jest to dozwolone, to skrajne piractwo.
Ktoś, kto prowadzi pojazd z taką prędkością, jest potencjalnym zabójcą, jego pojazd jest pociskiem, dlatego chcemy te naganne praktyki ukrócić - mówił.
W Sejmie podniosły się głosy przeciwników wysokich mandatów, głównie z koła Konfederacji. W PiS-ie niektórzy mówili, że wyborcy nie zaakceptują tak wysokich mandatów i ostrze wymierzone w piratów drogowych stępiono.
Ponadto z projektu nowego kodeksu drogowego wykreślono zapis, który mówi, że kto szybko i na miejscu opłaci mandat, ten zapłaci mniej - miała być 10-procentowa bonifikata. W tej kwestii pojawił się argument, by nie wracać do starych nawyków i by policjanci nie mieli kontaktu pieniędzmi.
Kolejna zmiana to data wejścia w życie nowych przepisów. Odroczono je o miesiąc - mają wejść w życie 1 stycznia, a nie 1 grudnia.
Od nowego roku kierowcy łamiący przepisy ruchu drogowego - co także zapisano projekcie - łatwiej stracą prawo jazdy: po pierwsze przez podniesienie wysokości punktów karnych, a po drugie punkty będą kasowane nie po roku a po dwóch latach.
- I tak za wyprzedzanie przed przejściem będzie można dostać 15 punktów karnych i 1500 złotych mandatu.
- Za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu - 15 punktów i 1 500 złotych.
- Przekroczenie prędkości o 30 km/h - 10 punktów, o 50 km/h - 15 punktów.
- Do tego recydywa przy tych najgroźniejszych wykroczeniach - tutaj kara mandatu ma być podwojona.
Do tego 2500 złotych mandatu za jazdę po zażyciu alkoholu, czyli jeśli ktoś wydmucha do 0,5 promila, bo powyżej tej wartości to już jest przestępstwo. W tej sprawie przygotowany jest także projekt odbierający takim kierowcom samochody.