Co najmniej 1,5 miliona złotych wyda w tym roku rząd na bony świąteczne dla urzędników. Trafią one do pracowników dwóch resortów - sprawiedliwości i spraw zagranicznych.
Ministerstwa powołują się na ustawowy obowiązek utworzenia funduszu socjalnego. Rozdawanie bonów obowiązkiem już jednak nie jest. Z takiej możliwości zrezygnowało 13 resortów. Dwa - Ministerstwo Środowiska i Rolnictwa - ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęły.
Najbardziej rozrzutny jest MSZ - większość pracowników dostanie bony o wartości 500 i 700 złotych. Resort wyda na to 1 mln 75 tys. złotych. Ministerstwo Sprawiedliwości rozda bony tylko najbiedniejszym pracownikom. Chce na to przeznaczyć blisko 400 tys. złotych.
Z rozdawania świątecznych bonów na szczęście zrezygnowano w Kancelariach Prezydenta i Premiera oraz w większości centralnych urzędów. Wyjątkiem jest KRUS w Białymstoku i Krakowie.
Na Lubelszczyźnie talony nie są tak powszechne jak jeszcze kilka lat temu. Fundusze socjalne wykorzystywane są głównie na dopłaty do wczasów czy nieoprocentowane pożyczki dla pracowników. Urząd wojewódzki, pracownicy i emeryci otrzymają bony od 100 do 550 złotych. Ich wysokość zależy od liczebności rodziny i zarobków. Wszystko z funduszu socjalnego, nic z budżetu państwa - zastrzega rzeczniczka urzędu.
Identycznie u marszałka. W lubelskim ratuszu talonów nie będzie. Największy lubelski pracodawca - Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej ufunduje tylko paczki mikołajowe dla dzieci. W biznesie najlepiej mają górnicy z Bogdanki. Kopalnia z zysku spółki wypłaci Barbórkę i "czternastkę"- czyli podwójną pensję - a średnia to 6300 brutto. Zakłady azotowe w Puławach również wypłacą roczną premię w wysokości jednej pensji.
I to chlubne wyjątki. W średnich i małych firmach - po pytaniu o talony, czy świąteczną premię, zapadała głęboka cisza.