Rządowy pomysł zlikwidowania powiatów budzi spore kontrowersje. Likwidacja tego szczebla administracji miałaby być częścią tzw. reformy finansów publicznych. Do zlikwidowania powiatów namawia ministra Grzegorza Kołodkę jego doradczyni – Elżbieta Chojna–Duch. Także minister gospodarki Jerzy Hausner przyznał dziś, że liczbę powiatów należałoby przynajmniej zmniejszyć.
Prof. Michał Kulesza, współtwórca obecnego ustroju administracyjnego Polski, jest pomysłem oburzony i proponuje, by zamiast likwidowania powiatów, zlikwidować... Ministerstwo Finansów. To oczywiście tylko czarny humor prof. Kuleszy, ale również inni eksperci nie widzą potrzeby tak radykalnego zmieniania obecnego ustroju. Ich zdaniem małe gminy nie poradziłyby sobie same z zadaniami tj. budowa dróg albo utrzymanie szkolnictwa średniego.
Powiatów mamy dziś w Polsce 315, a do tego 65 miast na prawach powiatu. Zdaniem ministra Jerzego Hausnera należałoby tę liczbę zredukować, choć może nie od razu do zera: Co najmniej trzeba się zastanowić, czy powinny istnieć powiaty grodzkie i ziemskie. I powinniśmy się zastanowić co najmniej, czy nie stworzyć mechanizmu zachęcającego małe powiaty do łączenia się.
Prof. Michał Kulesza twierdzi jednak, że koszt istnienia powiatów jest niewielki, a ich zlikwidowanie byłoby przekreśleniem prawa do obywatelskiej kontroli nad samorządową władzą. Prawa, które – co warto podkreślić – dała polskim społecznościom lokalnym demokracja.
Profesor sugeruje również, że rząd chce - dzięki takim projektom - nie tyle oszczędzić na dietach radnych, co uniemożliwić powiatom korzystanie z unijnych środków. Po likwidacji powiatów warszawska centrala miałaby bowiem niewątpliwie większą kontrolę nad europejskimi pieniędzmi.
18:00