Pszczoły w centralnej Polsce nie przespały zimy - było dla nich zbyt ciepło. Już teraz można zaobserwować, jak te owady uwijają się wśród kwitnących krokusów i olszyny. Pasieka Marka i Elżbiety Nowińskich liczy 400 rodzin. Każda rodzina to ok. 60 tys. pszczół, co w sumie daje... 24 miliony pasiastych podopiecznych.
Kiedy niska temperatura utrzymuje się przez jakiś czas, pszczoły zawiązują tak zwany kłąb zimowy, czyli zbijają się w kulę. Im niższa temperatura na zewnątrz, tym kula jest ciaśniejsza. Wewnątrz kłębu temperatura sięga 25 stopni Celsjusza na plusie, podczas kiedy temperatura na zewnątrz może wynosić - 25 stopni. Pszczoły zamieniają się miejscami, ta z zewnątrz, oszroniona wsuwa się do środka, a te ogrzane wysuwają się na zewnątrz - tłumaczy pan Marek.
Tak sytuacja wyglądała w poprzednich latach. W tym - kłąb zawiązywał się tylko na kilka dni. A tej zimy?
Pszczoły były cały czas aktywne, przez co traciły pokarm i siły - mówi pszczelarz z Łowicza.
Nie dość, że pszczoły nie zasnęły na zimę, to jeszcze pojedyncze rodziny w pasiece trzeba było dokarmiać, bo zjadły pokarm zebrany w ulu. Do czego zimowy odpoczynek jest pszczołom potrzebny?
Pszczoły zapadają w rodzaj letargu, po to, żeby wychować pierwsze wiosenne pokolenie, wykarmić je i do końca kwietnia giną. Pokolenie letniej pszczoły je zastępuje, rozwija się bardzo intensywnie, nosi miód i dba o następne larwy - mówi Marek Nowiński.
Teraz, wczesną wiosną każda pszczela rodzina liczy 15-20 tys. pszczół. W okresie letnim rodzina rozrośnie się do 60 tys. sztuk i dopiero wtedy właściciele pasieki mogą liczyć na większe ilości miodu.
Pierwsze, wiosenne pokolenie pszczół już jest w ulu. Małe, szare pszczółki mają około 3-4 tygodni. Dorosłe dzielnie znoszą pyłek do ula. Co teraz przed właścicielami pasieki?
Już jesteśmy po pierwszych pracach, za nami czyszczenie dennic, czyli podłóg w ulu. Chcemy odciążyć pszczoły, żeby zajęły się inną pracą. Krokusy z pyłku już obrały, teraz zaczynają kwitnąć wierzby. Jeśli pszczoły zdecydują się na dłuższy lot, na pewno pyłek znajdą - wyjaśnia pan Marek.
Praca na świeżym powietrzu, w otoczeniu zachwycającej przyrody. Wydawałoby się, że to sama przyjemność.
Osobom, które nie znają się na chowie pszczół i produkcji miodu, zdarzają się takie uwagi, że "pszczółki same przynoszą miodek, a on troszkę jest za drogi". Tymczasem miód sam nie znajdzie się w słoiku, trzeba go z ula odebrać, odwirować, rozlać do słoików. Wywozimy nasze pszczoły na odlegle tereny w poszukiwaniu kwiatów, taki wywóz odbywa się nocą, co oznacza dużo nieprzespanych nocy. Jednak jeśli coś się lubi i robi się to z pasją, to te trudy łatwiej się znosi - dodaje pani Elżbieta.