"Kandydaci czy kandydatki z naszego regionu na nowego szefa NATO byli traktowani w sposób: "no nie, to jeszcze nie teraz" i trzeba było tupnąć nogą. I jak rozumiem, zrobiła to Polska. Moim zdaniem była to słuszna decyzja, bo mamy prawo wymagać, aby kandydaci - nie chodzi nawet o polskiego kandydata - byli poważnie rozważeni" - mówił w Radiu RMF24 Robert Pszczel, były szef Biura Informacji NATO w Moskwie, komentując informacje o pozostaniu Jensa Stoltenberga na stanowisku sekretarza generalnego NATO. Kadencja Norwega została przedłużona do 1 października 2024 roku.
Według Roberta Pszczela to, że Jens Stoltenberg pozostanie na stanowisku to dobra wiadomość, bo to bezpieczna para rąk na pokładzie.
Natomiast to, że jednak nie udało się uzgodnić nowego następcy, bo taki był plan, to akurat źle świadczy o tych największych krajach NATO, które chciały to zrobić. Szczerze mówiąc, poza plecami krajów naszego regionu, które mają uzasadnione oczekiwania, że przyszedł czas na kandydata czy kandydatkę z naszego regionu - tłumaczył ekspert.
Gość Bogdana Zalewskiego zauważył, że jeśli trójka, czwórka największych krajów NATO nie konsultowała swoich decyzji i chciała je narzucić innym, to jedyną opcją pozostawało weto. Konsekwencją jest przedłużona kadencja obecnego sekretarza generalnego. To lekcja na przyszłość, bo kadencja została przedłużona do następnego roku i ten temat znowu stanie - zwrócił uwagę Robert Pszczel.
Były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie przytoczył powiedzenie, którym posługują się Anglicy, o zapędzaniu kotów do koszyka. A to jest proces, który dotyczy wykuwania konsensusu, bo wszystko w NATO odbywa się na zasadzie konsensusu. Nie ma takiej sytuacji, że sojusznicy przychodzą do stołu, wszyscy się zgadzają. To zresztą staje się coraz trudniejsze, bo mamy 31 krajów, a za chwilę 32 ze Szwecją. Więc oprócz tych rzeczy, powiedzmy, technokratycznych - zarządzanie aparatem, przewodniczenie itd., to i ta funkcja polityczna jest bardzo istotna. I to jest niebagatelna kwestia, iż człowiek, który cieszy się szacunkiem naprawdę autentycznym - zarówno po jednej stronie Atlantyku i drugiej w różnych stolicach, będzie dalej stał na czele - wyjaśniał.
Według gościa Radia RMF24 nie powinniśmy spodziewać się wielkich zmian w postawie NATO. Na szczycie w Wilnie nie będzie ogłoszona jakaś nowa doktryna, polityka NATO wobec Rosji. (...) Nie uważam, że w tym jest coś złego, bo są pewne różnice, sama Rosja jest w okresie takiej zawieruchy, że nie wiadomo, co się jeszcze z tego wyłoni, to państwo się nawet teoretycznie może rozpaść. Różne są scenariusze, nie mamy na nie wpływu, ale mamy wpływ na to, co robi Sojusz. I to jest zadanie sekretarza generalnego - mówił Pszczel.
Jego zdaniem najważniejsze jest trzymanie gardy wysoko, wzmacnianie własnych zdolności obronnych, umacnianie. Ja bym chciał zobaczyć już jakiś konkretny scenariusz przystępowania Ukrainy do NATO. To też się prawdopodobnie nie zdarzy - zakończył.