​Przed nami kolejne podwyżki cen jedzenia. Producenci prognozują, że w najbliższych tygodniach za żywność możemy zapłacić więcej o kilka procent. Główny powód to susza rolnicza, która utrzymuje się w większości województw.

Widzimy to w wynikach miesiąc do miesiąca. Lipiec przyniósł kolejny, 7-procentowy rekord jeśli chodzi o podwyżki cen żywności - podkreśla Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. Susza występuje teraz nie tylko w Polsce, to dodatkowo zaburza gospodarkę surowcami rolnymi. Mamy też w Polsce od dwóch lat nieustanny wzrost kosztów przedsiębiorstw. Są podwyżki związane zarówno z kosztami pracy, a także podwyżki związane z kosztami cen energii, one nie będą refundowane. Jesienią może nas też czekać podatek handlowy, to nie zapowiada się najlepiej. To wszystko przekłada się na podwyżki cen żywności. Coraz bardziej realny jest scenariusz, w którym ten rok możemy zamknąć 10-procentową podwyżką - dodaje.

Według ekspertów, w najbliższych tygodniach podrożeją przede wszystkim warzywa. Chodzi o ziemniaki, warzywa korzeniowe, czyli marchew, pietruszkę. Jeżeli ceny zbóż pójdą w górę, a tego spodziewamy się, to nie do zatrzymania będą podwyżki cen kurczaków, czyli drobiu - podkreśla Andrzej Gantner. Trudno w tej chwili prognozować, czy jakakolwiek żywność będzie tańsza. Nawet jeżeli dany surowiec nie wzrośnie bardzo, to ogólne ceny produkcji i przetwórstwa żywności cały czas rosną. Trudno spodziewać się, żebyśmy mieli spektakularne spadki cen - zaznacza.

Specjaliści wskazują tu przykład masła, które mocno podrożało dwa lata temu. Ceny masła są wciąż na bardzo wysokim poziomie w porównaniu do poziomu wyjściowego. Nic nie zapowiada, żebyśmy odczuli ulgę w naszych portfelach do końca roku - dodaje dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Brexit a ceny żywności w Polsce

Paradoksalnie, dobrą informacją dla polskich konsumentów mógłby być twardy brexit, ponieważ Wielka Brytania stanowi dla Polski drugi co do wielkości rynek eksportu drobiu. Jeżeli ten rynek zamknie się, przynajmniej na jakiś czas z powodów formalnych, na rynku europejskim może powstać nadmiar surowca. Wtedy może dojść do wojny europejskiej, który może przełożyć się na spadek cen dla nas, dla konsumentów. Pamiętajmy jednak, że Brytyjczycy też muszą coś jeść, a 50 procent żywności Wielka Brytania sprowadza teraz z zagranicy - dodaje.

Opracowanie: