Minister zdrowia nie wyklucza poprawek w projekcie ustawy o zawodach medycznych. Dziennikarka RMF FM Marlena Chudzio na początku tygodnia nagłośniła problem logopedów, którzy mają mieć obowiązek zakładania placówek medycznych według regulacji takich jak przychodnie. To - jak przekonują - wykluczyłoby z rynku większość specjalistów.
Adam Niedzielski - odnosząc się do protestu logopedów - przekonuje, że nowe przepisy są odpowiedzią na oczekiwanie środowiska
Usankcjonowaliśmy tam standardy kształcenia związane z różnymi zawodami, m.in. logopeda, optometrysta. Tych zawodów jest sumarycznie 17. I oczywiście przed nami jest etap dyskusji i pracy na komisjach nad tą ustawą. Jeżeli będziemy widzieli, że są jakieś elementy, które możemy poprawić, to oczywiście poprawimy. Ale chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że to jest projekt ustawy, który był skonsultowany ze wszystkimi stowarzyszeniami, ze wszystkim i organizacjami działającymi w zakresie tych 17 zawodów - skomentował minister zdrowia.
Negatywnie przepisy zaopiniowały: Polski Związek Logopedów i Polskie Towarzystwo Logopedyczne. Pod petycją zamieszczoną w internecie podpisało już 19 tys. osób.
Jak pisaliśmy na początku tygodnia, ponad połowa prywatnych gabinetów logopedycznych może zniknąć z rynku z powodu nowych regulacji prawnych. Rząd przyjął projekt ustawy o niektórych zawodach medycznych, regulującej warunki i zasady wykonywania 17 zawodów medycznych. Dotyczy to m.in. logopedów, dietetyków i opiekunów medycznych. Logopedzi oprotestowali nowe rozwiązania prawne, które ich zdaniem w znaczny sposób utrudnią pacjentom korzystanie z terapii.
Logopedzi podkreślają, że ustawa stwarza sztuczny podział wewnątrz zawodu. Od tej pory logopedzi pracujący w szkołach, żłobkach, przedszkolach i poradniach nie będą mogli posługiwać się tytułem logopedy. Przypisana im kwalifikacja to: "nauczyciel logopeda". Tytułem zawodowym będą mogli posługiwać się tylko logopedzi zatrudnieni w placówkach medycznych, jednak tylko wtedy, gdy dokonają wpisu do rejestru zawodów medycznych.
To z kolei nakłada dodatkowe zobowiązania: obowiązek ustawicznego kształcenia zawodowego w akredytowanych placówkach (dziś logopedzi nie znajdą tam szkoleń realnie podnoszących ich kwalifikacje) oraz dbanie o ciągłość pracy w zawodzie. 5-letnia przerwa oznaczać będzie wygaśnięcie uprawnień i konieczność odbycia półrocznej pracy pod nadzorem innego specjalisty. Tak samo będzie, jeśli logopeda przez pięć lat zdecyduje się na pracę w placówce oświatowej i nie podejmie starań o wpis do rejestru zawodów medycznych. Wówczas również jego uprawnienia wygasną i to pomimo ciągłej styczności z pacjentami i prowadzenia terapii.
Podział na logopedę i nauczyciela logopedę jest o tyle sztuczny, że obie te osoby będą miały dokładnie to samo wykształcenie i będą w większości przypadków pracować z tymi samymi zaburzeniami mowy. Utrudni to zmianę pracy oraz założenie własnego gabinetu.
W myśl ustawy zawód logopedy został uznany za zawód pomocniczy (a nie samodzielny jak np. fizjoterapeuta). Nie chodzi jednak tylko o rangę i prestiż. Chodzi np. o możliwość prowadzenia indywidualnej praktyki. Do tej pory logopeda mógł założyć działalność gospodarczą i na tej podstawie, spełniając ogólne przepisy sanitarne świadczyć usługi.
Po zmianach wymagane jest założenie podmiotu leczniczego (dla zobrazowania podmiotami leczniczymi są przychodnie lekarskie i szpitale). Oznacza to zupełnie inne wymogi lokalowe (osobne toalety dla pacjentów i pracowników, dostosowanie gabinetu do osób niepełnosprawnych, konieczność wywozu odpadów medycznych, inne prowadzenie dokumentacji.
Logopeda będzie więc musiał spełnić wyższe normy niż lekarz prowadzący indywidualną praktykę.
Ustawa przewiduje odpowiedzialność dyscyplinarną logopedów, jednak nie precyzuje czym miałoby być "przewinienie". Organem, przed którym miałby dyscyplinarnie odpowiadać logopeda, jest komisja powołana przez ministerstwo, a nie jak w przypadku innych zawodów wybrani do samorządu reprezentanci danego zawodu.
Wielu logopedów obawia się nowych przepisów, bo utrudniają im prowadzenie działalności, nie dając tak naprawdę żadnych korzyści wynikających z nowych regulacji. Korzyści nie odczują także pacjenci.
Nowe przepisy sprawią, że spora część specjalistów wycofa się z prywatnego rynku. Wg szacunków protestujących to może być nawet połowa prywatnych gabinetów. Spora część doświadczonych logopedów zatrudnionych w oświacie nie będzie praktykować poza placówkami edukacyjnymi i straci uprawnienia.
Już dziś dostęp do specjalisty jest bardzo trudny. W wielu gabinetach czas oczekiwania na diagnozę lub konsultacje to kilka miesięcy. W państwowych placówkach zdrowotnych lub poradniach ten czas jest jeszcze dłuższy. Godzin pracy logopedów szkolnych i przedszkolnych jest niewiele, a liczba dzieci wymagających terapii stale rośnie. Jeśli część prywatnych gabinetów zniknie z rynku, czekać trzeba będzie jeszcze dłużej. W przypadku wielu zaburzeń mowy każdy miesiąc czekania utrudnia sukces w terapii.