"Rzeczywistość obnażyła realia prowadzenia ruchu pociągów i niemożność przepuszczenia tak dużej liczby pociągów, jaka została założona w tym rozkładzie jazdy. Stacja Warszawa Zachodnia jest najbardziej obciążona ruchem kolejowym w całej Polsce. Standardowo przejeżdża przez nią 1000 pociągów. W nowym rozkładzie jazdy miało przejeżdżać ich mniej, ale nawet mniejsza liczba nie mogła się na tych torach pomieścić" - mówił w Radiu RMF24 Piotr Malepszak, ekspert infrastruktury kolejowej, który był gościem Pawła Balinowskiego. To nie był łatwy tydzień dla pasażerów z Warszawy. W niedzielę wprowadzono nowy rozkład jazdy, co spowodowało potężne opóźnienia pociągów i frustrację podróżnych.
Paweł Balinowski: PKP i samorząd tak właściwie w ostatnim tygodniu przerzucały się oskarżeniami o problemy w Warszawie i okolicach. Kto ma rację? A może w tym przypadku racja leży gdzieś pośrodku?
Piotr Malepszak: Rację ma samorząd. Rację mają przewoźnicy i pasażerowie, którzy ucierpieli w wyniku tych perturbacji. W tej sytuacji racja nie stoi po stronie zarządcy infrastruktury PKP PLK i ministerstwa. Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury nadzorujący PKP PLK nie wypowiedzieli się w tej sprawie. A powinni, bo jest to naprawdę duży i bardzo uciążliwy temat dla pasażerów. Zarządca infrastruktury sieci kolejowej w Polsce jest odpowiedzialny za tworzenie rozkładu jazdy i za ruch pociągów. Więc w mojej ocenie, odpowiedzialność zdecydowanie należy przypisać zarządcy infrastruktury.
A o czym świadczy to, że najpierw ułożono ten rozkład jazdy, a potem na szybko trzeba było z niego wyrzucać pociągi, bo one się nie mieściły na torach. Tam doszło chyba nawet do jednej bardzo niebezpiecznej sytuacji. Dwa pociągi znalazły się w pewnym momencie na jednym torze. Skutki mogły być katastrofalne. Czy to świadczy o złej organizacji? O jakiejś niedbałości? Jak to wygląda?
To jest klasyczny przykład, który pokazuje, że na papierze coś się zgadza, ale rzeczywistość jest inna. Rzeczywistość obnażyła realia prowadzenia ruchu pociągów i niemożność przepuszczenia tak dużej liczby pociągów, jaka została założona w tym rozkładzie jazdy. Stacja Warszawa Zachodnia jest najbardziej obciążona ruchem kolejowym w całej Polsce. Standardowo przejeżdża przez nią 1000 pociągów. W nowym rozkładzie jazdy miało przejeżdżać ich mniej, ale nawet mniejsza liczba nie mogła się na tych torach pomieścić.
Warszawa Zachodnia w remoncie, który ma się podobno zakończyć w przyszłym roku. Zresztą ten termin zakończenia, jeżeli dobrze pamiętam, został przesunięty. Spodziewa się pan, że tak rzeczywiście będzie, że w przyszłym roku ten remont Warszawy Zachodniej się skończy i skończą się też powodowane tym kaskadowe problemy?
Tak, jest już opóźnienie. Mam nadzieję, że do końca przyszłego roku zakończy się przynajmniej taka faza powodująca duże utrudnienia w ruchu pociągów, konieczność odwoływania pociągów lub redukcja ich liczby w rozkładzie jazdy. Cały proces inwestycyjny jest prowadzony przez PKP PLK. Wymaga on usprawnienia i poprawy prowadzenia prac pod takim kątem, żeby minimalizować utrudnienia dla pasażerów i przewoźników, zarówno pasażerskich, jak i towarowych. Ten proces jest bardziej nastawiony na wydawanie pieniędzy, niż na efekty, czego doświadczyliśmy ostatnio, gdy okazało się, że pociągi z Warszawy do Lublina jadą szybciej i właściwie nikt się nie pochwalił końcowym efektem, krótszy czas przejazdu, który jest istotny dla pasażerów. Stąd podkreślam kwestię lepszego planowania robót, szczególnie na tak dużych węzłach kolejowych jak warszawski. Za chwilę ma się rozpocząć inwestycja na węźle katowickim, która również spowoduje bardzo dużą redukcję liczby pociągów. Stawiałbym zdecydowanie na inne planowanie inwestycji w infrastrukturę kolejową. Podkreślam, że pasażerowie chcą jeździć pociągami, a przewoźnicy chcą uruchamiać ich więcej i to powinno być priorytetem, a nie takie prowadzenie robót, które powoduje jeszcze większe komplikacje w ruchu kolejowym.
To planowanie kuleje nie tylko w planowaniu robót, ale też w układaniu rozkładów jazdy, co nam niestety dobitnie pokazał zeszły tydzień. Czasem mówi się, że żeby było lepiej, to najpierw musi być trochę gorzej. Rzeczywiście te wszystkie remonty i inwestycje sprawią, że będzie lepiej, że pociągi przestaną się spóźniać? Byłem zresztą wczoraj na Dworcu Gdańskim i rozmawiałem z pasażerami. Większość z nich mówiła: "No tak, spóźniają się te pociągi, ten 15, ten 20 minut, ale my jesteśmy już przyzwyczajeni do tego". Czy będziemy mieli szansę się odzwyczaić od tych spóźnień?
Ja wychodzę z założenia, że dobrze jest, jeśli nie przyzwyczajamy się do patologii, czy do sytuacji, które są niekomfortowe. Kolej jest oparta na publicznych pieniądzach, czyli na naszych pieniądzach. I uważam, że trzeba reagować w takich sytuacjach, gdy publiczne pieniądze są źle wydawane lub dzieje się coś, co nie powinno się dziać. A w tym przypadku mówimy o bardzo dużych opóźnieniach, dezorganizacji i często nawet wprowadzaniu pasażerów w błąd. Takie sytuacje należy eliminować. I to, co pan redaktor powiedział, jeśli chodzi o tę kwestię, żeby później było lepiej, to najpierw musi być trochę gorzej. No to ja bym tutaj podkreślił znaczenie tego słowa. Trochę to powinna być naprawdę odrobina pogorszeń takich kwestii, które mają znaczenie dla pasażerów, a to czego doświadczamy w Warszawie, to było drastyczne pogorszenie jakości obsługi pasażerów.
No i zobaczymy, jak to będzie wyglądało w przyszłym tygodniu, bo pasażerowie w poniedziałek rano ruszą tymi pociągami do pracy. Ja chciałem zapytać jeszcze o jedną rzecz, trochę zmieniając temat, bo to jest równie ciekawa i bardzo ważna sprawa. W ostatnich dniach, zatrzymano rosyjskie grupy dywersyjne, które obserwowały między innymi właśnie trasy kolejowe, jako te prowadzące w stronę Ukrainy i potencjalnie transportujące tam uzbrojenie. Mówi się i są takie doniesienia również naszych dziennikarzy, że te grupy miały planować jakieś dywersje właśnie na liniach kolejowych. Chciałem zapytać pana, jakie skutki dla nas, dla logistyki i dla transportu miałoby np. sparaliżowanie jednego z ważnych węzłów kolejowych na Podkarpaciu?
Biorąc pod uwagę to, jaką sytuację mamy za naszą wschodnią granicą musimy zacząć lepiej nadzorować podstawowe szlaki transportowe, te kolejowe i te drogowe, szczególnie we wschodniej Polsce. Być może poznamy więcej szczegółów w kolejnych dniach. Mamy też niedawny incydent w Gdańsku, gdzie próbowano sprawdzać infrastrukturę portową. To są bardzo wyraźne sygnały, że kluczowa infrastruktura, węzły i ważne linie kolejowe, zapewniające sprawny transport wymagają szerokiego nadzoru, szczególnie obecnie w tym trudnym wojennym czasie.
Opracowanie: Wiktoria Urban