Nie mam zamiaru pospieszać prezydenta z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Zrobiliśmy wszystko, żeby jego podpis znalazł się tam jak najszybciej - mówi Donald Tusk. Kancelaria Prezydenta twierdzi, że Lecha Kaczyńskiego nie gonią żadne terminy. Miałby więc złożyć podpis pod Traktatem dopiero wtedy, gdy uchwalona zostanie nowa ustawa regulująca kompetencje rządu, parlamentu i prezydenta.
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, Lech Kaczyński zwleka z podpisem, licząc, że Platforma ugnie się pod jego presją i uchwali wcześniej ustawę kompetencyjną, która rozszerza uprawnienia głowy państwa. I prezydencki minister Andrzej Duda grozi, że jeśli rząd nie przygotuje, a parlament szybko nie przyjmie ustawy kompetencyjnej, prezydent podpisu pod Traktatem nie złoży: Będzie czekał, do momentu, aż taka ustawa zostanie uchwalona. Przepisy nie określają terminu, w jakim ratyfikacja ma nastąpić.
Reporter RMF FM usłyszał od konstytucjonalistów, że grupa parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, która chce zaskarżyć Traktat Lizboński do Trybunału Konstytucyjnego, musi z tym poczekać na podpis prezydenta pod ratyfikacją. Teoretycznie prezydent może czekać ze złożeniem podpisu nawet do 31 grudnia, bo Traktat Lizboński musi wejść w życie 1 stycznia 2009. W ostateczności posłowie PiS mogą zaskarżyc Traktat dopiero po Nowym Roku.
Senatorowie PiS już pracują nad uzasadnieniem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Sami jednak nie będą mogli go złożyć. Potrzeba do tego 30 senatorskich podpisów, a w Senacie przeciw ratyfikacji było tylko 23 senatorów. Tu dużą rolę mogą odegrać posłowie PiS. Grupa przeciwników w Sejmie to 56 posłów, a więc o sześciu więcej niż trzeba do złożenia wniosku do trybunału. Mogłaby to być inicjatywa poselska w sensie formalnym, przez posłów podpisana. W sensie merytorycznym przygotowana przez naszych senatorów - mówi poseł Zbigniew Girzyński, który sam nie wyklucza, że podpisze wniosek do Trybunału.
Girzyński nie przesądza, ilu z 56 posłów przeciwnych traktatowi podpisze wniosek. Od razu zaznacza jednak, że w sprawdzeniu, czy tak ważny dokument jak Traktat nie narusza polskiej konstytucji nie ma nic dziwnego, więc podpisy pewnie się znajdą.
Prezes PiS-u chwali inicjatywę eurosceptycznych posłów ze swej partii. Wniosek do Trybunału Konstytucuyjnego w sprawie Traktatu Lizbońskiego to dobry pomysł. Trybunał mógłby przeprowadzić interpretacje dobre dla polskiej suwerenności - oświadczył Jarosław Kaczyński.
Premiera Donalda Tuska nie martwi ani wniosek do Trybunału – bo jest pewny, że przepadnie – ani zwłoka prezydenta, bo Tusk wie, że teraz opóźnienie w ratyfikacji obciąży już tylko głowę państwa.