50, 42, 26, 22 - to nie szczęśliwe numery w grach losowych, ale liczba nieusprawiedliwionych nieobecności posłów na posiedzeniach Sejmu w czasie głosowań. W rankingu brylują posłowie Luśnia, Pawlak i Bonda.
Drugi w tym niechlubnym rankingu, Waldemar Pawlak z PSL, wygląda na okaz zdrowia. Mimo to nie było go aż 42 razy: Nie była to z mojej strony zamierzona inicjatywa, po prostu w tamtym czasie nie było zapotrzebowania na moją działalność polityczną.
Powtórzmy to raz jeszcze: "nie było zapotrzebowania na moją działalność polityczną"! Dlatego Pawlak wolał zarabiać pieniądze jako prezes Warszawskiej Giełdy Towarowej. I nadal woli – skarżą się koledzy z klubu.
Na szczególną uwagę zasługuje jednak Ryszard Bonda. Od początku kadencji opuścił 42 głosowania, nie "popełnił" ani jednej interpelacji poselskiej i ani razu nie zabrał głosu. A pracuje aż w... jednej komisji. Przyznaję pani rację, ale od przyszłego razu, od przyszłego posiedzenia już będą...
Od posłów, którzy rzadko udzielają się na forum publicznym aż roi się w klubie SLD. I tak np. na mównicy nie pojawił się jeszcze Jan Szwarc z Bielska-Białej. Poseł tłumaczy, że nie lubi być „na świeczniku”.
Szczególnych zasług brakuje też Sebastianowi Florkowi, mimo to poseł jest z siebie bardzo zadowolony. Wywiązuję się z założeń, które sobie postawiłem. Trudno dociec jednak jakich.
Ostatnio poseł Florek zasłynął pomysłem wprowadzenia certyfikatów dla grzybiarzy. Niektórych stać jednak na szczerość - np. poseł Zbigniew Witaszek przyznał, że jest średnio pracowity. Dodał jednak, że dużo się uczy i czyta.
Pracowity czy leń, uczciwy czy aferzysta, grzał poselski fotel 4 lata czy nie, wyprawkę i tak dostanie. Na odprawy dla posłów, których wyborcy za parę miesięcy przegonią precz z Sejmu, już zarezerwowano w budżecie prawie 9 mln złotych. Poseł to ma "klawe" życie...