Dramatyczne wydarzenia rozegrały się przy wjeździe do Zakopanego - policjanci musieli oddać strzały ostrzegawcze, by nie dopuścić do wjechania do centrum miasta szaleńca w rozpędzonym samochodzie. Kierowca pędził w terenie zabudowanym 140 km/h.
Policjanci zauważyli w Białym Dunajcu samochód na zagranicznych numerach rejestracyjnych. Kierowca pędził 140 km/h w terenie zabudowanym. Samochód nie zatrzymał się do kontroli, więc policjanci ruszyli w pościg.
Kolejny patrol próbował zatrzymać go przy stacji benzynowej na na zakopiańskim osiedlu Ustup. Mimo oddania strzałów ostrzegawczych, kierowca i tam się nie zatrzymał i dopiero przy rondzie wjazdowym do centrum uderzył w inny samochód i zatrzymał się płocie.
Gdyby popędził dalej, mógłby staranować pieszych koło największego zakopiańskiego cmentarza. Mieliśmy świadomość tego, że zaledwie 200 metrów dalej znajduje się ulica Nowotarska, przy której jest cmentarz, mnóstwo pieszych, którzy na wyłączonym odcinku jezdni są zagrożeni tym co się może dziać. Za wszelką cenę staraliśmy się wyeliminować tego potencjalnego zabójcę z ulicy - opowiadał PAP asp. sztab. Wieczorek. Wewnątrz auta byli mężczyzna i kobieta.
W tej chwili te osoby są zatrzymane. Wykonujemy czynności z ich udziałem. Oczywiście cała sytuacja wymaga też tego, aby były wykonane oględziny. To na pewno zajmie nam około 2-3 godzin więc ruch na ulicy Kasprowicza odbywa się obecnie jednym pasem - poinformował Wieczorek. Dodał, że podczas oględzin w miejscu, gdzie oddano strzały, Zakopianka będzie nieprzejezdna.
Przede wszystkim musimy ustalić co było powodem zachowania tego mężczyzny, czy był pod wpływem alkoholu, czy też innych środków zabronionych. Czy miał w samochodzie jakieś niebezpieczne przedmioty, które mogły zagrażać innym osobom, czy są tam jakieś narkotyki. To oczywiście w tej chwili należy do zadań policjantów. Czynności te wykonujemy wspólnie z prokuraturą - wyjaśnił rzecznik.