Naruszenia przepisów prawa bankowego, oszustwa i prania brudnych pieniędzy, dotyczy śledztwo nadzorowane przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku, ws. znanej wśród celebrytów galerii sztuki. Prokuratura potwierdziła, że przedmiotem śledztwa jest działalność osób reprezentujących Galleri New Form.
"W toku śledztwa dotychczas ustalono, że Galleri New Form oferowała inwestycje w dzieła sztuki. Polegały one na nabyciu prawa własności dzieła sztuki na okres od co najmniej 6 miesięcy do roku. Podmiot gwarantował zwrot kapitału powiększony o 36 proc. zysku w skali roku poprzez odkupienie udziału po upływie oznaczonego umową terminu" - podała Prokuratura Krajowa w piątkowym komunikacie.
Śledztwo zostało wszczęte w maju 2017 roku, na podstawie zawiadomienia Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Komisji Nadzoru Finansowego. Dotyczy prowadzenia - bez zezwolenia - działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych osób fizycznych i prawnych w celu obciążenia ich ryzykiem przez osoby reprezentujące Galleri New Form. Prokuratura bada też wątek doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Według szacunków KNF, klienci galerii znanej wśród artystów, celebrytów i polityków, mogli stracić nawet 300 mln złotych. Pełnomocnicy poszkodowanych nieoficjalnie mówili niedawno PAP, że pokrzywdzonych może być kilkaset osób, a straty sięgają nawet 800 mln zł. Postępowanie toczy się w sprawie. Do tej pory nikomu nie przedstawiono zarzutów - zaznaczyła w piątkowym komunikacie Prokuratura Krajowa.
Kilka dni temu Krajowa Administracja Skarbowa i białostocka prokuratura informowały o akcji przeszukań, prowadzonych wspólnie z ABW, kilkunastu miejsc w Białymstoku, Warszawie i Trójmieście, czyli tam, gdzie galeria ma swoje biura. Znaleziono tam i zabezpieczono dla potrzeb postępowania m.in. 5 mln zł w gotówce, sztabki złota i srebra oraz monety kolekcjonerskie.
Inwestycje związane z działalnością galerii polegały na nabyciu od jej właścicielki dzieła sztuki (głównie rzeźb), z opcją jego jednoczesnego odkupienia przez tę samą galerię po upływie określonego czasu. Zysk wahać się miał w zależności od zainwestowanej kwoty.
Początkowo właścicielka galerii wypłacała klientom zyski. Inwestycja wydawała się więc pewna i bardzo korzystna. Dodatkowo informacje o galerii i potencjalnych zyskach rozchodziły się tylko "na salonach", tzw. pocztą pantoflową. "Polecano ją sobie, jako coś pewnego. Wśród poszkodowanych są aktorzy, dziennikarze, politycy. Właścicielkę do tego środowiska wprowadziły znane osoby" - mówił kilka tygodni temu informator PAP.
Jak mówili PAP prawnicy znający kulisy sprawy, poszkodowanych osób, które pieniędzy dotąd nie odzyskały, może być 200-300. Według informacji z tych źródeł, inwestowano od 100 tys. zł nawet do 10-15 mln zł; niektórzy klienci brali kredyty, by móc zainwestować.
Kiedy informacja o śledztwie pojawiły się w mediach, właścicielka galerii do niektórych redakcji wysłała oświadczenie, w którym twierdzi, iż trudności w płatnościach zobowiązań wobec klientów są przejściowe i będą uregulowane "w najbliższym czasie". Jak wynika z treści jej oświadczenia publikowanego przez media, sugestie, że działalność Galleri New Form jest oparta na schemacie "piramidy finansowej", uważa za nierzetelne i niezgodne z prawdą.
(ug)