Najwyższa Izba Kontroli ma liczne wątpliwości w związku z wydaniem z publicznych środków 313 milionów złotych na maseczki ochronne w ramach programu Polskie Szwalnie, jednak brak stanowczych wniosków pokontrolnych - informuje dziennikarz RMF FM.
NIK badała kancelarię premiera, Ministerstwo Rozwoju oraz Agencję Rozwoju Przemysłu.
Zastrzeżenia NIK to przede wszystkim brak przejrzystości wyboru producentów maseczek, a także brak dokumentacji w 10 z 13 przypadków umów.
NIK zwraca uwagę także na brak w kontroli jakości oraz realizacji kontraktów. Ma zastrzeżenia także do wydania potężnej kwoty na zakup 9 linii produkcyjnych w Stalowej Woli, które nigdy nie rozpoczęły produkcji.
Brak pełnej przejrzystości w wydatkowaniu tych pieniędzy. Nie wiemy nawet dokładnie, czy rzeczywiście wykonawcami byli wszyscy przedsiębiorcy polscy, czy też podwykonawcy sprowadzali te maseczki z zagranicy - mówi szef NIK Marian Banaś.
Bogusław Wójcik z delegatury w Szczecinie tłumaczy brak stanowczych konkluzji. Jednym z powodów - według NIK - ma być odmowa zeznań w charakterze świadka marszałek Sejmu Elżbiety Witek, a także zasłonięcie się tajemniccą szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka.