Polska będzie domagała się od Volkswagena programu naprawczego - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. Transportowy Dozór Techniczny ma dziś zakończyć analizę podejrzanych silników koncernu z Wolfsburga. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że również po polskich drogach jeżdżą samochody, które zbyt mocno trują środowisko, a ich oprogramowanie przekłamuje badania diagnostyczne.
Z nieoficjalnych danych - między innymi od producenta - wynika, że w Polsce zarejestrowanych jest około 140 tysięcy samochodów z silnikiem Volkswagena, które ma to oprogramowanie.
Polski Transportowy Dozór Techniczny przebadał już podejrzane silniki Volkswagena. Emisja szkodliwych substancji przekracza w nich normy unijne - tak wstępnie ustalili polscy kontrolerzy.
Zastrzeżenia zostaną teraz przekazane za granicę, a niemiecki koncern motoryzacyjna otrzyma żądanie poprawienia aut. To oznacza, że najprawdopodobniej polscy kierowcy dostaną wkrótce od producenta zaproszenia do serwisów na darmowe naprawy. Tak jak to dzieje się na całym świecie.
Volkswagen sam będzie wzywał polskich kierowców do serwisów. To kwestia raczej miesięcy, niż tygodni - usłyszał nasz dziennikarz od rzecznika polskiego oddziału Volkswagena.
Mówiąc w uproszczeniu: inżynierowie firmy w Niemczech pracują teraz nad lekarstwem. Bo w każdym modelu samochodu naprawa będzie wyglądała inaczej. Całość więc potrwa.
Polski Volkswagen uruchomi na swojej stronie internetowej kwestionariusz. Każdy kierowca będzie mógł tam wpisać numer nadwozia swojego auta, czyli numer VIN. System od razu pokaże, czy nasz samochód również ma przekłamany silnik.
Będzie tam można zostawić swój numer i na tej podstawie, Volkswagen będzie za jakiś czas zapraszał łącznie 140 tysięcy kierowców do serwisów.
Sprawa dotyczy samochodów z silnikiem 2.0 TDI. Nosi on oznaczenie "EA 189". Ten silnik był montowany w Volkswagenach Passat, Golf, Jetta, Beetle i Tiguan, a także w Audi A3, A4, A5, A6, Q3, Q5 i TT. Znalazł się on również w Skodach Octavia i Superb oraz w Seatach Leon, Altea i Exeo.
(abs)