Polscy ratownicy ruszyli do Turcji, by pomóc w akcji wydostania z jaskini w górach Taurus amerykańskiego speleologa. Nasi goprowcy dołączają do międzynarodowej akcji ratowniczej. Obywatel USA utknął na głębokości około 1000 metrów.
Ratownicy GOPR z grupy Beskidzkiej, Jurajskiej i Krynickiej dołączają do międzynarodowej akcji ratowniczej w Turcji. Na miejscu są już ekipy z Bułgarii i Węgrzy. W drodze są też ratownicy z Włoch i Słowenii.
O zorganizowanie międzynarodowej akcji poprosiła Europejska Federacja.
Wiemy, że na głębokości ok. 1000 m w jaskini Morca utknął czterdziestoletni speleolog ze Stanów Zjednoczonych. Według relacji, poszkodowany krwawi z przewodu pokarmowego i nie jest w stanie samodzielnie wyjść na zewnątrz. W pierwszej turze wyrusza czterech ratowników, którzy rozeznają się na miejscu, jaka jest sytuacja i w zależności od ich informacji zdecydujemy, czy pojadą z Polski kolejni ratownicy jaskiniowi. Gotowość do działań zgłosiło 19 ratowników GOPR - poinformował ratownik GOPR Paweł Konieczny.
W akcji weźmie udział 6 ratowników z Polski. Trzech już jest na miejscu.
Amerykański speleolog czeka na ratunek już od kilkudziesięciu godzin. O sytuacji poinformował jego towarzysz, któremu udało się powrócić na powierzchnię.
Problemy są z łącznością. Stąd też nasi ratownicy wzięli ze sobą specjalistyczny sprzęt łączności, którym posługujemy się w tego typu akcjach pod ziemią. W akcji weźmie udział 6 ratowników, w tym dwóch ratowników medycznych. Trzech jest już w drodze i wkrótce dotrze na miejsce, druga trójka wyruszy dziś do Antalyi - tłumaczy naczelnik GOPR Jerzy Siodłak w radiu RMF24.
Akcja będzie niezwykle skomplikowana i może potrwać nawet kilka dni. Ratownicy muszą zmierzyć się z pracą w niezwykle trudnym terenie, gdzie nierzadko przeciągnięcie noszy ratowniczych jest wręcz niemożliwe - wówczas takie odcinki trzeba poszerzyć.
Ratownikom trzeba będzie zapewnić dostęp do światła, co na głębokości kilometra również będzie trudne. Siodłak nie wyklucza, że do obecnych ratowników dołączą kolejni. Ratownicy będą też walczyć z czasem, bo stan speleologa może się pogarszać.
W takich sytuacjach prowadzi się też działania medyczne. Poszkodowanemu podawane są płyny, środki medyczne. Są dwa główne problemy: utrzymać Amerykanina w na tyle dobrej kondycji fizycznej, by móc go przetransportować, a drugi to samo wydobycie go na powierzchnię - opowiadał Tomaszowi Terlikowskiemu szef polskiego GOPR.
Poza tym, ratownicy muszą się też zmieniać. Nikt nie ma takich heroicznych sił, żeby pracować przez tak wiele godzin, w zależności od tego, jakie zadanie wykonuje. Stąd te kolejne ekipy, które - ratownicy tureccy mają nadzieję - będą przyjeżdżać, będą wymieniać również naszych polskich ratowników. Z naszej strony gotowość była większa, ale w tej chwili udało się wysłać 6 osób - przyznaje Siodłak.
Amerykanin utknął w jaskini Morca w górach Taurus na południu Turcji. 40-latek nagle zachorował i zaczął krwawić z przewodu pokarmowego. Nie był w stanie wydostać się z jaskini o własnych siłach.
Posłuchaj całej rozmowy o akcji ratunkowej w Turcji: