Rzecznik Praw Obywatelskich interweniuje w sprawie położnej zwolnionej dyscyplinarnie ze szpitala w Nowym Targu. Kobieta straciła pracę po wpisie na portalu społecznościowym na temat braku podstawowych środków ochrony dla pracowników służby zdrowia.
Pani Renata, która rozmawiała z reporterem RMF FM, Maciejem Pałahickim, jest zaskoczona skalą reakcji, jaką wywołało jej zwolnienie. Wczoraj tę decyzję skrytykował nawet minister zdrowia. Jednak pani Renata nie ma nadziei na rozmowę ze szpitalem. Nie sądzę, żeby pan dyrektor zadzwonił i powiedział "Pani Renato, pomyliłem się" albo "Siądźmy przy stole, porozmawiajmy", a wydaje mi się, ze to by było najlepsze rozwiązanie - przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM.
Jest oświadczenie w tej sprawie, nie zamierzam nic do tego dodawać ani zmieniać stanowiska - mówi natomiast dyrektor nowotarskiej placówki, który obecnie przebywa na kwarantannie.
W oświadczeniu szpital informuje jedynie o tym, że nie będzie publikować żadnych komentarzy w tej sprawie, a rozstrzygnąć ją może jedynie sąd.
"Media podały że z jednego ze szpitali w Małopolsce zwolniono położną z wieloletnim doświadczeniem, specjalistkę ds. neonatologii na oddziale noworodków i wcześniaków. Powodem był wpis na prywatnym profilu na portalu społecznościowym, dotyczący warunków pracy personelu medycznego i stanu przygotowania szpitala w warunkach epidemii wirusa SARS-CoV-2" - napisano w tekście Interwencji. "Jako osoba sygnalizująca możliwe nieprawidłowości, pani Renata zasługuje na szczególną ochronę" - dodano.
RPO zwrócił się do dyrektora szpitala o stanowisko w sprawie i poinformowanie o przyczynach zwolnienia dyscyplinarnego pani Renaty. Wystąpił też do Okręgowej Inspekcji Pracy w Krakowie o przeprowadzenie kontroli w szpitalu w związku ze zwolnieniem pielęgniarki z pracy bez wypowiedzenia.
Rzecznik wyjaśnił, że Pani Renata korzystała z zagwarantowanej konstytucyjnie wolności słowa (art. 54 Konstytucji)."Ewentualne ograniczenia tej wolności muszą spełniać warunki określone w art. 31 ust. 3 Konstytucji - muszą być proporcjonalne, określone ustawą, niezbędne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób" - napisał.
W ocenie RPO zwolnienie dyscyplinarne za wypowiedź w interesie publicznym nie wypełnia tego konstytucyjnego testu proporcjonalności. Może zatem - jego zdaniem - prowadzić do naruszenia wolności wypowiedzi pani Renaty. Zdaniem RPO może to też wywołać wśród pozostałych pracowników szpitala tzw. "efekt mrożący", który spowoduje, że z obawy o sankcje dyscyplinarne nie będą oni korzystać z przysługującego im prawa do wolności wypowiedzi.
Jak zaznaczył rzecznik pani Renata działała jako tzw. sygnalistka, czyli osoba sygnalizująca nieprawidłowości w interesie publicznym. Dlatego jej wypowiedź powinna zostać objęta szerszą ochroną.
Przypomniał też, że zalecenia Komitetu Ministrów Rady Europy z 30 kwietnia 2014 r. w sprawie ochrony sygnalistów podkreślają, że ich działalność może stanowić tzw. "wczesne ostrzeżenie" i pomóc w ujawnianiu nieprawidłowości, które w przeciwnym razie mogłyby pozostać ukryte oraz w identyfikacji osób odpowiedzialnych za naruszenia.
"Ma to szczególne znaczenie w przypadku medycznych służb państwowych, albowiem naruszenia prawa i potencjalne sytuacje niebezpieczne w instytucji publicznej mogą rzutować na wizerunek całej służby zdrowia" - podkreślił Bodnar. Dodał też, że ograniczanie wypowiedzi pracownikom-sygnalistom poprzez stosowanie wobec nich sankcji w postaci zwolnienia dyscyplinarnego może naruszać standardy.
"Zagwarantowanie realizacji wolności wypowiedzi pani Renaty jest istotne z uwagi na ważny interes publiczny i konstytucyjne prawa obywateli, w tym m.in. zasadę jawności działania organów państwowych wynikającą z zasady demokratycznego państwa prawa (art. 2 Konstytucji RP), wolność słowa oraz prawo do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji (art. 54 Konstytucji) oraz prawo obywateli do informacji (art. 61 Konstytucji)" - podkreślił RPO.