Dramatyczna historia w wielkopolskich Pobiedziskach. Dwoje policjantów zamiast zawieźć pijanego mężczyznę do izby wytrzeźwień, porzucili go w lesie. Mężczyzna zmarł.
Mężczyzna zaginął w środę. W czwartek na policję zgłosiła to jego matka. Funkcjonariusze wszczęli poszukiwania. Zwłoki mężczyzny znaleziono przy drodze, nieopodal jeziora Dobre.
Okazało się, że mężczyzna leżał pijany na ławce w centrum miasta. Dwoje funkcjonariuszy policji zabrało go do radiowozu i zamiast zawieźć do izby wytrzeźwień, wywieźli do lasu i tam porzucili.
Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak tłumaczył także, że po sekcji zwłok 36-latka okazało się, że bezpośrednią przyczyną jego zgonu był krwiak wewnątrzczaszkowy. Co prawda biegły podał, że te obrażenia mogły powstać w wyniku upadku, nie wykluczył też, że z powodu jakiegoś uderzenia, ale z naszych wstępnych ustaleń nie wynika, że ci policjanci mogli coś temu mężczyźnie w tym zakresie zrobić - zaznaczył.
Funkcjonariusze to policjantka od roku na służbie i policjant z 3-letnim doświadczeniem. Oboje usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i niedopełnienia obowiązków służbowych. Natychmiast zostali także zwolnieni ze służby.
Nieoficjalnie ustalono, że kiedy doszło do zdarzenia, policjantom kończyła się tego dnia służba. Najprawdopodobniej funkcjonariusze chcieli jak najszybciej zakończyć służbę i wrócić do domu.
Policjantka, która brała udział w tych zdarzeniach, przyznała się do zarzucanych jej czynów. Złożyła też wyjaśnienia, jednak prokuratura na tym etapie i z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie ujawnia ich treści. Wobec policjantki prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych, oraz zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu i 5 tys. zł poręczenia majątkowego.
W odniesieniu do funkcjonariusza - mężczyzna nie przyznał się do winy i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. Prokurator doszedł do wniosku, że ze względu na istniejącą realną obawę matactwa konieczne jest wystąpienie do sądu w wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania - powiedziała rzeczniczka Prokurautry Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus.
Decyzja sądu w sprawie tymczasowego aresztu ma zapaść jeszcze dziś. Funkcjonariuszom za zarzucane im czyny grozi kara do 5 lat więzienia.
(az)