Policjanci z Białegostoku o godz. 6 rano weszli do siedziby Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Warszawie. Na wniosek białostockiej prokuratury zabezpieczyli komputery, telefony i dokumenty. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów i wyłudzeń. Ale według pracownika OMZRIK Konrada Dulkowskiego, przeszukanie to "zastraszanie i pokaz siły". "A to wszystko przez to, że ośmieszyliśmy prokuraturę, która chroniła skrajną prawicę, neofaszystów" - twierdzi.
Spałem akurat w teatrze, o 6 rano obudziło mnie walenie do drzwi policja weszła z nakazem prokuratorskim. Zabezpieczyli dokumenty, komputery, dyski twarde i telefony. Funkcjonariusze zabrali nawet niedziałające laptopy, które są rekwizytami w jednym z naszych spektakli. (...)To zastraszanie i pokaz siły, demonstrowanie "tak łatwo wam się nie uda, nie wywiniecie się". A to wszystko przez to, że ośmieszyliśmy prokuraturę, która chroniła skrajną prawicę, neofaszystów" - mówi Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Jak podkreślał w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim na temat porannego przeszukania białostockich policjantów, "na pewno będą próby zdelegalizowania nas, ośmieszenia, przypisania działań kryminalnych, to metody stosowane od stuleci".
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku poinformowała, że chodzi o śledztwo w sprawie podrabiania kilkudziesięciu dokumentów, niespłacania długów, oszustw i wyłudzeń. Przeszukanie ma również związek z matactwami finansowymi, o które oskarżony jest Rafał Gaweł, prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych oraz stowarzyszenia i teatru TrzyRzecze. Ale zdaniem Dulkowskiego, przeszukanie to zemsta białostockiej prokuratury za nagłośnienie umorzenia śledztwa w sprawie propagowania faszyzmu.
Prokurator z Białegostoku w grudniu uznał, że działacze organizacji Zadruga, spalili nie swastykę, a słowiański symbol szczęścia. Rzecznik białostockiej prokuratury odpowiedział, że przeszukanie nie jest zemstą, a działaniem na podstawie zebranych materiałów. Działacze Ośrodka zostali wezwani na przesłuchanie w najbliższy poniedziałek. Śledczy nie wykluczają kolejnych przeszukań.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zajmuje się wnioskiem byłego księdza Jacka Międlara w sprawie delegalizacji Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Międlar zarzuca Ośrodkowi oczernianie, pomawianie patriotów, katolików i narodowców oraz blokowanie ich profili w mediach społecznościowych. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku informuje, że przeszukanie siedziby stowarzyszenia nie miało z tą sprawą nic wspólnego.
(ph)