Polscy negocjatorzy przedstawią dziś w Brukseli wszystko to, co Warszawa chciałaby utargować jeszcze przed planowanym na grudzień zakończeniem negocjacji. Chodzi o rolnictwo i finanse. Wniosków jest dużo, niektóre – jak mówi się nieoficjalnie – mają spore szanse na powodzenie.

Dziś początek finalnej fazy negocjacji z Unią Europejską. Chodzi o to, by w pierwszych dwóch latach we Wspólnocie polski budżet wytrzymał ciężar wpłat do unijnej kasy, a rolnictwo wytrzymało starcie z unijną konkurencją.

Główny negocjator Polski Jan Truszczyński z pewnością podtrzyma więc prośbę o wyższe dopłaty bezpośrednie dla rolników i skrócenie okresu dochodzenia do 100 procent. Będzie też obstawać przy propozycji redukcji polskiej składki do unijnego budżetu, która ma wynieść prawie 2,5 mld euro rocznie. Nie omieszka również wspomnieć o prośbie o obniżenie stawki VAT na budownictwo.

Truszczyński będzie także zabiegać o okres przejściowy dla jak największej liczby zakładów mleczarskich. Zapyta także, dlaczego w czasie szczytu w Brukseli państwa UE obcięły o ponad 2 mld euro wydatki na fundusze strukturalne, przewidziane na pierwsze trzy lata na członkostwa.

Nieoficjalnie mówi się, że jest szansa na uzyskanie 30 proc. dopłat dla rolników, zamiast proponowanych 25 proc. Być może uda się również odzyskać obcięte pieniądze na fundusze strukturalne. Także VAT na budownictwo jest do załatwienia, dotyczy to jednak tylko usług, na 7-proc. VAT na materiały raczej nie ma co liczyć.

Rola przedstawicieli Unii ogranicza się w czasie tych konsultacji do wysłuchiwania i notowania postulatów. Nie mają oni upoważnienia do prawdziwych negocjacji. Dopiero za tydzień sporządzą raporty z tych rozmów w "konfesjonale" i przedstawią je całej UE w postaci projektów wspólnych stanowisk negocjacyjnych, uwzględniających "realne" postulaty kandydatów.

11:15