Po wejściu Polski do Unii Europejskiej będzie problem z polskimi lekami, tzw. generykami, produkowanymi w kraju odpowiednikami drogich, zagranicznych preparatów. Z aptek mogą zniknąć nawet tysiące lekarstw. A wszystko to z powodu zaniedbań, do których doszło podczas negocjacji członkowskich.

Kilka miesięcy temu, gdy rokowania jeszcze trwały, polski rząd i jego urzędnicy nie widzieli problemu. (RMF wielokrotnie o tym informował.) Teraz urzędnicy zmuszeni zostali o dołączenie do traktatu akcesyjnego specjalnej deklaracji dotyczącej tej sprawy.

Okazuje się bowiem, że ktoś (kto, rzecz jasna nie wiadomo, bo wszyscy czują się niewinni) w Brukseli wyskoczył przed szereg i załączył do innych dokumentów listę polskich leków, które mają wejść na rynki zachodnie. Problem jednak w tym, jak podkreśla Mariusz Lewandowski z Polfarmy, że po pierwsze: nikt od polskiej strony takiej listy nie wymagał, a po drugie: zabrakło na niej setek medykamentów.

Najlepiej byłoby potraktować ten dokument jako listę przykładową - mówi Lewandowski. Nie sposób jest umieścić wszystkich specyfików na tego typu liście. Na razie nie wiemy, jakie medykamenty wejdą jeszcze na rynek do 2008 roku i będą wymagały rejestracji.

Kłopot jednak w tym, że Unia – wszystko na to wskazuje - przykładową listę potraktowała bardzo poważnie.

Kolejny problem to rejestracja leków. Musimy zarejestrować aż 12 tys. preparatów. Nie ma tylko gdzie, bo choć specjalny urząd choć powstał, to nie działa.

Trzeba dostosować polskie normy do europejskich, a tym ma się zająć urząd rejestracji. Tyle tylko, że on nie działa - mówi Lewandowski. I przestrzega Grozi to tym, że z aptecznych półek zniknie kilka tysięcy leków.

17:20