PKP dopieszczają naszych parlamentarzystów. W każdym pociągu powinno być zagwarantowanych sześć miejsc siedzących dla posłów i senatorów. Jak się okazuje, rezerwacji jest znacznie więcej, a to oznacza mniej biletów w kasie dla innych pasażerów - pisze "Dziennik".
Zgodnie z rozporządzeniem wydanym jeszcze przez byłego ministra infrastruktury Marka Pola w każdym pociągu objętym rezerwacją miejsc PKP musi w wagonie 1 klasy zarezerwować 4 miejsca dla posłów i 2 dla senatorów. Dodatkowo w pociągach jadących do i z Warszawy zarezerwowany powinien być też jeden przedział sypialny i 6 miejsc leżących. Tyle że najpóźniej na dwie godziny przed odjazdem pociągu parlamentarzyści muszą tę rezerwację potwierdzić, jeżeli tego nie zrobią, bilety mogą zostać sprzedane.
O rezygnacji z przywileju darmowych przejazdów posłowie nawet nie myślą. "Ile musiałby płacić za przejazdy poseł dojeżdżający do Warszawy ze Szczecina" - zastanawia się Tadeusz Cymański, który podróż z rodzinnego Malborka do stolicy spędza w wagonie sypialnym. Zastrzega jednak, że on sam rezerwuje swoje miejsce z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Codziennie po Polsce jeździ około 160 pociągów, w których trzeba wykupić miejscówkę. W sumie to kilkadziesiąt tysięcy miejsc. Według "Dziennika", na 460 posłów udających się w podróż czeka codziennie kilka tysięcy wolnych foteli.