Kiedy odebrałem smsa z wiadomością o tym, że w Poznaniu student Politechniki skonstruował pojazd napędzany... wkrętarką akumulatorową, to po prostu nie uwierzyłem - relacjonuje reporter RMF FM Mateusz Chłystun, który zaintrygowany sprawą postanowił sprawdzić, czy to prawda. Okazało się, że Sylwester Szymański nie tylko skonstruował, ale też odniósł konkretne sukcesy, i będzie walczył o kolejne. Szymański przygotowuje się do międzynarodowych zawodów, w których jego MOTH 2 będzie konkurował z podobnymi pojazdami z całej Europy. Konstrukcja ma być jak najlżejsza i jak najszybsza. W jego przypadku - ma być też ładna. Młody inżynier ma za już sobą studia na Uniwersytecie Artystycznym. Design to kolejna jego pasja.

Na wywiad umawiamy się w pracowni. Tam gdzie powstał prototyp - Moth 1 i obecny model, który pojedzie na zawody do Niemiec. Jest południe, na czwartym piętrze budynku Mechatroniki na kampusie Politechniki na Piotrowe jest gwarno. Studenci szykują się do zajęć. Za jednym i drugim zakrętem korytarza jest miejsce, gdzie jest cicho i spokojnie. To pracownia, w której "narodził" się MOTH.

Sylwester Szymański zaprasza mnie do urządzonego przez siebie i swoich kolegów warsztatu. Wszystko ma w nim swoje miejsce. Na stole warsztatowym znalazły się nawet obrysy poszczególnych narzędzi - tak, żeby każdy kto z nich korzysta - wiedział gdzie później odłożyć.

"U mnie nie ma miejsca na bałagan - wszystko musi mieć swoje miejsce. Teraz wygląda tu już dobrze, ale żeby doprowadzić ten pokój do takiego stanu - musieliśmy włożyć sporo pracy" - mówi mi Sylwester Szymański. To młody, uśmiechnięty i pełen pasji człowiek. Zupełne zaprzeczenie stereotypowego studenta "Polibudy".

Przy ścianie stoi prototyp MOTHa2. Tuż obok zapakowana i gotowa do cięcia blacha z aluminium. To z niej powstanie nowa, lżejsza rama pojazdu.

Mateusz Chłystun, RMF FM: To zawody spowodowały, że przekułeś pomysł ze swojej głowy w to, co tu dziś widzimy?

Sylwester Szymański: To było kilka lat temu, jak studiowałem w Hanowerze. Dowiedziałem się o tym wyścigu i po powrocie do Polski zorganizowałem pierwszy zespół projektowy i dwa lata temu pojechaliśmy na pierwszy nasz wyścig do Hildesheim. Nie udało się wtedy wygrać, ale przygotowuję ten projekt, już teraz autorsko i cóż... mam nadzieję, że w tym roku zajmę pierwsze miejsce!

Czyli wyjazd do Niemiec miał tu duże znaczenie...

Tak, zdecydowanie. Zaowocował tym, że udało się poszerzyć horyzonty. Zobaczyłem, co się tam konstruuje, no i chciałem spróbować zrobić też coś swojego, tu u nas - w Polsce. Fajne jest to, że do dziś jesteśmy jedynym polskim zespołem startującym w tych zawodach, których sponsorem jest znany producent sprzętu elektronicznego, który zresztą stanowi cały napęd startujących tam pojazdów.

To może brzmieć niedorzecznie w pierwszej chwili, ale to naprawdę wkrętarka napędza wasz pojazd. W jaki sposób?

Wkrętarka za pomocą jakiegoś przełożenia - tutaj każdy zespół decyduje samodzielnie - napędza ten pojazd. Wkrętarka ma aż 35 NM momentu obrotowego. To jest dość silny model. Daje to dosyć duże możliwości. W tym roku chcę wyciągnąć z niego maksymalną moc.

Na jaką prędkość to się może przełożyć?

W zeszłym roku pojechaliśmy 24km/h, co przy tamtej pozycji (pojazd prowadziło się leżąc - przyp. red.), co i tak było wynikiem dającym dosyć dobre wrażenie. Rekord na tych zawodach to były 34 km/h, a ja sobie za cel stawiam w tym roku co najmniej 45 km/h.

Rama pierwszego Motha została wydrukowana na drukarce 3D, ale wspomniałeś, że była za ciężka, pełna. Co zmieniłeś w stosunku do poprzedniej konstrukcji?

Użyję porównania. Ten model to jest przejście z golfa 2 na golfa 6. Tutaj już nie było miejsca na żadne kompromisy. Wziąłem na siebie zaprojektowanie tak naprawdę wszystkich części i staram się je dopieścić w każdym detalu. Począwszy od przełożenia poprzez geometrię układu całego pojazdu aż po redukcję masy, bo dzięki optymalizacji topologicznej udało mi się ja zmniejszyć aż o 70 proc.

Optymalizacja topologiczna - brzmi jak operacja na otwartym sercu.

W mechanice to jednak zupełnie coś innego. Polega na zmniejszeniu masy poprzez odebranie materiału tam, gdzie jest niepotrzebny. Wszystko przy zachowaniu takiej samej sztywności i wytrzymałości całego układu.

Jak wygląda kwestia jeżdżenia tym pojazdem i jaki jest twój pomysł? Chciałbyś z niego zrobić, np. nowej generacji pojazd miejski?

Byłem niedawno w Stanach - w Kaliforni - i tam na plaży na Santa Monica jest mnóstwo elektrycznych pojazdów: hulajnogi, rowery. Jest na to ogromny "boom". Ten pojazd jest napędzany wkrętarką, ale trend jest tak silny i wyraźny, że mam nadzieję, że przywędruje też do nas. To są fajne i bardzo przyjemne rozwiązania. Warto iść w tę stronę i tak jak w Moth 1 ta pozycja jazdy nie była zbyt wygodna, tak już w tym modelu - jest zupełnie komfortowa, a to znaczy, że to może być fajny, zupełnie nowy miejski pojazd.

Czyli zamiast tankowania ładowanie akumulatora wkrętarki?

Tak, zwykłe podpięcie do gniazdka by wystarczyło. Rektor Politechniki zapowiedział, że jeżeli to wszystko wyjdzie dobrze, to on chce mieć dla siebie jeszcze jedną wersję ze zwykłym napędem elektrycznym i zaznaczył z przymrużeniem oka, że nieco mocniejszym. Popracuję nad tym. Będzie "rektor edition".

Czy ja dobrze widzę, że ten pojazd można złożyć i schować do pudła albo plecaka?

Właśnie tak. To też trochę zasługa zawodów, bo one mają co roku inne założenie. Raz to były ramy drukowane w 3D, innego roku to były pojazdy z tektury, a teraz głównym założeniem jest to, że ten pojazd po złożeniu ma się zmieścić do kartonu o wymiarach 780 x 520 x 300 mm. I to jest - nie ukrywam - bardzo trudne zadanie.

To jaki masz plan? Chciałbyś żeby ten pojazd rzeczywiście został wdrożony na rynek?

Na razie zakładam sobie jeden cel. Chcę wygrać zawody w Niemczech właśnie z tym projektem. A co do przyszłości - to wszystko tak ewoluuje, nawet tu powstała najpierw rama pierwsza, potem zaraz druga i to wszystko na przestrzeni kilku tygodni. Czas tworzenia jest w gruncie rzeczy dość krótki, więc jeśli miałbym wchodzić z czymś na rynek, to na pewno w oparciu o ten model, ale zupełnie z czymś nowym. Jeżeli można zaprojektować jedną rzecz, to można zaprojektować każdą rzecz. Myślę, że to co robię teraz to jest po prostu dobry start.

Wróćmy na chwilę do tych zawodów, od których to wszystko się zaczęło. Kiedy cię czeka ta batalia i co konkretnie trzeba będzie zrobić na miejscu?

W zespole jest ze mną trzech chłopaków: Olek Deska, Krzysiek Plewa i Bartek Złoty. Oni cały czas mi pomagają i mnie wspierają, za co jestem im bardzo wdzięczny. Teraz kupuję specjalny kombinezon na te zawody, żeby siebie ochronić, bo przy tej prędkości mogą się już różne rzeczy wydarzyć. No ale przede wszystkim to robimy teraz testy. Mój dziadek mi mówił: 'Pamiętaj Sylwuś, najważniejsze to robić testy i mieć pewność, że wszystko zadziała', więc tak będę robił. To plan na najbliższe dni.

A co dzieje się na samym torze?

Są cztery kategorie w tym konkursie. Jedna z nich to jest prędkość. W tej chciałbym wygrać, bo ona jest jako jedyna bezdyskusyjna. Reszta to jest ocena jury czy ocena publiczności. Czyli m.in. to, jak pojazd się składa, jakie są rozwiązania techniczne w nim zastosowane. Co do głosów publiczności - nie ukrywajmy - ciężko jest wygrać na nie swoim terenie.

Rozumiem, że do Niemiec jedziecie całym teamem?

Takie jest założenie od początku. Startują tam zespoły. Ja tu to projektuję sam i tworzę, ale są takie chwile, gdzie zespół wyścigowy jest konieczny i właśnie na tych trzech osobach, z którymi tu ściśle współpracuję, najbardziej mi zależało. Olek, Krzysiek i Bartek są wdrożeni w projekt. Wiedzą gdzie i co może się zdarzyć i dobrze jeśli będą "na straży" - tak, żeby jeśli pit stopy będą potrzebne, poszły bardzo sprawnie. Cieszę się, że oni są ze mną. 

(ł)