Trzy granaty moździerzowe eksplodowały w okolicach polskiej bazy logistycznej w Hilli. Żaden z żołnierzy nie został poszkodowany, ale niegroźne rany odniosło troje irackich dzieci. Rannym dzieciom nie grozi niebezpieczeństwo.

Wystrzelono trzy granaty moździerzowe o kalibrze 60 mm. Pierwszy z nich eksplodował ok. 50 m od bazy, drugi trafił w pobliskie zabudowania, raniąc - na szczęście lekko – troje irackich dzieci. Trzeci z granatów spadł ok. kilometra poza bazą - powiedział major Andrzej Wiatrowski, rzecznik dowódcy wielonarodowej dywizji.

Krótko po ostrzale, żołnierze z pierwszej brygady w Karbali (jedna z grup bojowych sił szybkiego reagowania z Karbali dyżuruje w Hilli) przeszukali okolice bazy, sprawców nie udało się jednak odnaleźć.

To już drugi w ostatnich tygodniach przypadek ostrzelania polskiej bazy w Hilli. Za pierwszym razem napastnicy także nie trafili granatami moździerzowymi w położony na dużym terenie obóz. Zdaniem wojskowych świadczy to o tym, w obu przypadkach sprawcami byli pospolici kryminaliści.

Wokół bazy w Hilli - podobnie jak w pobliżu innych obozów w Iraku - patrole monitorują teren w promieniu kilku kilometrów. Szczególną uwagę żołnierze z Hilli poświęcają ruchowi na ulicy przebiegającej przed bramą prowadzącą do bazy. Dbają, by samochody nie zatrzymywały się ani nawet nie zwalniały w pobliżu obozu.

11:40