Irena Dziedzic spoczęła na cmentarzu w podwarszawskich Laskach. Wcześniej odprawiona została msza pogrzebowa w kaplicy sióstr franciszkanek pw. Matki Bożej Anielskiej. Dziennikarka, przez 25 lat prowadząca w TVP program Tele-Echo, zmarła w wieku 93 lat.

Dzięki śp. Irenie nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, oryginalniejsza, mądrzejsza, niekiedy weselsza, czasami smutna, refleksyjna, ironiczna - powiedział w homilii redaktor kwartalnika "Więź" ksiądz Andrzej Luter.

Wielu ludzi mówi, że śp. Irena dała im jakąś moc. Była symbolem inności w przaśności PRL-owskiej. Dawała motywację do działania, siłę do rozwoju, do pracy. Człowiek chciał być przy niej jakiś, a nie byle jaki - dodał. W ocenie Lutra była ona "największą gwiazdą polskiej telewizji w czasach PRL-u". Podkreślił, że dziennikarka "fantastycznie łączyła w sobie inteligencję, klasę, perfekcję, zawoalowaną, albo nie - złośliwość, ironię. Mówimy, że była prekursorką telewizyjnych programów show, ale to było coś więcej, Tele-Echo oglądała cała Polska - podkreślił.

Wyznaczyła pewien standard telewizji, którego stopniowe obniżanie się obserwowaliśmy - mam na myśli krąg przyjaciół i znajomych- z niedowierzaniem, a w końcu ze zgrozą. Cokolwiek mówić o TVP lat 60. i 70., była to telewizja w znacznym stopniu inteligencka, w szlachetnym sensie tego słowa. Także dzięki Irenie Dziedzic - Ks. Luter zacytował pisarza Jerzego Sosnowskiego. Zdaniem księdza Irena Dziedzic "zawsze budziła i będzie budzić kontrowersje, ale wyznaczyła pewien standard telewizji".

Wspominał, że poznali się na pogrzebie Zofii Nasierowskiej, a potem spotkali się kilka razy. Ostatnie spotkanie było wielogodzinne, pięć godzin właściwie monologu. Była niełatwym, twardym człowiekiem, pewnym siebie. Można powiedzieć o niej, że miała charakter. Była jednak głodna człowieka, rozmowy. Żyła samotnie, ale bystrość, erudycję i inteligencje zachowała do samego końca - mówił.

Podkreślił, że Irena Dziedzic nie uwierzyła w Boga nagle, przed śmiercią. Od kilkudziesięciu lat co tydzień była na eucharystii w Kościele Środowisk Twórczych, (...) ale nie była dewotką, potrafiła czasami, gdy ktoś powiedział złe kazanie, ochrzanić go - mówił. Nie podsumowujmy zatem życia Ireny Dziedzic, bo ona żyje w naszej pamięci, ona jest, przynajmniej póki my żyjemy. Zresztą ona nie pozwoliłaby się podsumować. Zostawmy ją zatem z tym ludzkim i chwilami jakby ponadludzkim punktem widzenia, z jej religią sztuki, telewizji, filmu - podsumował.

Po mszy pogrzebowej dziennikarz TVP Leszek Ratajczak podziękował Irenie Dziedzic za to, że pracownicy Telewizji Polskiej mogli spotkać ją "na drodze swojej zawodowej kariery". Dziękuję za wszystkie wspaniałe programy, których była pani autorką. Za pierwszy polski talk show, który na antenie Telewizji Polskiej był emitowany przez ponad 25 lat, od 1956 r. do 1981 r. - dodał. Przypomniał, że Dziedzic była "prekursorką tego gatunku telewizyjnego na skalę europejską". Wyraził również wdzięczność za jej, jak podkreślił, "profesjonalizm, wielką klasę, inteligencję i wiedzę". Jego zdaniem cechy te można było zobaczyć w programach, które prowadziła, "a także podczas wielkich wydarzeń medialnych, których była gospodarzem, takich jak festiwal w Opolu i festiwal w Sopocie". Żegnamy panią w imieniu TVP, ale również milionów widzów, pani wiernych fanów, którzy oglądali pani programy - zakończył.

Irena Dziedzic prowadziła Tele-Echo w czasie, gdy większą wagę przywiązywało się do elegancji słowa, namysłu nad omawianym tematem, szacunku wobec gościa i tego, co ma do powiedzenia, a ona mając za rozmówców przedstawicieli różnych zawodów stała na straży tych wartości - powiedział przewodniczący kapituły członków zasłużonych ZASP Krzysztof Kumor.

Podkreślił, że "nie można zapominać także o innych osiągnięciach Ireny Dziedzic, która pracowała jako dziennikarka od 1946 r., aż do połowy pierwszej dekady XXI wieku, nie tylko w telewizji, ale także w prasie i w radiu.(...) Zdarzyło jej się także wystąpić gościnnie w kilku filmach" - przypomniał.

Zawsze pełna elegancji i szyku, zawsze doskonale przygotowana i przyciągająca uwagę widzów i słuchaczy" - dodał. "Żegnam cię Ireno w imieniu twoich przyjaciół ze Związku Artystów Scen Polskich. W ciszy zmarła legenda polskich mediów. Cześć jej pamięci - powiedział.

Irena Dziedzic urodziła się 20 czerwca 1925 r. w Kołomyi (dziś Ukraina). Przed II wojną światową była uczennicą żeńskiej szkoły podstawowej, wychowanką w internacie s. felicjanek we Lwowie. Maturę zdała eksternistycznie w Krakowie.

Pracę zawodową rozpoczęła w 1946 r. w "Echu Krakowa" (najpierw jako maszynistka, potem reporterka), później zatrudniła się na krótko we wrocławskim "Słowie Polskim". Od 1948 r. pracowała w Warszawie, początkowo jako depeszowiec w "Głosie Ludu", a następnie w "Expressie Wieczornym". Od 1952 r. pracowała w Polskim Radiu.

W 1956 r. pojawiła się w TVP, gdzie przez 25 lat (do kwietnia 1981 r.) tworzyła i prowadziła program publicystyczno-rozrywkowy Tele-Echo. W latach 1965-1968 była także jedną z trojga prowadzących Dziennik TV. W latach 1977-1981 była ponadto twórcą i kierownikiem redakcji kulturalnej w Dzienniku TV. Po trwającej od października 1983 r. do września 1991 r. przerwie prowadziła program "Wywiady Ireny Dziedzic".

Wystąpiła w filmach (najczęściej grała samą siebie), m.in. w "Jutro premiera" w reż. Janusza Morgensterna (1962) i "Polowanie na muchy" (1969) w reż. Andrzeja Wajdy, a także m.in. w "Wojnie domowej" (1965), "Kłopotliwym gościu" (1971) i "Szczurze" (1994). Była autorką książki "Teraz Ja. 99 pytań do mistrzyni telewizyjnego wywiadu" (Warszawa, 1992). Przez cztery lata (2002-2006) co tydzień można było słuchać jej publicystycznych felietonów pt. "Punkt widzenia" w Programie I Polskiego Radia. Po felietonie, w którym mówiła o lustracji, ze współpracy zrezygnowano.

W 2006 r., gdy media wymieniły jej nazwisko wśród dziennikarzy, którzy w czasach PRL mieli być tajnymi współpracownikami SB, wystąpiła o autolustrację. W 2013 r. Sąd Apelacyjny prawomocnie uznał, że nie była kłamcą lustracyjnym. "Są jeszcze sędziowie w Warszawie" - skomentowała Dziedzic ten wyrok. W 2014 roku Sąd Najwyższy potwierdził wyrok SA, oddalając kasację prokuratora generalnego.

Według IPN w latach 1958-66 Dziedzic była agentką kontrwywiadu MSW jako TW "Marlena". Ona sama wiele razy mówiła o nachodzeniu jej przez SB, utrudnianiu jej pracy zawodowej i fabrykowaniu akt. Uznała się za wieloletnią ofiarę tajnych służb, bo sprawa jej rzekomej współpracy miała być zemstą wysokiego oficera służb za to, że w latach 50. nie chciała z nim zatańczyć, a potem poskarżyła się do KC PZPR, że za odmowę przetrzymano ją przez całą noc na komendzie.

Irena Dziedzic zmarła 5 listopada 2018 r., ale informacja o jej śmierci dotarła do mediów dopiero w sobotę. Podano ją na stronie kwartalnika "Więź".

Opracowanie: