W Porcie Wojennym w Gdyni została podniesiona bandera na okręcie ORP Ślązak. Jednostka znana jest głównie z tego, że jej budowa się przeciągała przez wiele lat - pochłonęła ogromne koszty. Inwestycja - według szacunków – kosztowała prawie 1,5 mld złotych. Ślązak nazywany był najdroższą motorówką świata. Jest też najdłużej budowaną jednostką w historii polskiej marynarki wojennej.
Okręt patrolowy ORP Ślązak będzie wchodził w skład Dywizjony Okrętów Bojowych 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Kompletowanie załogi jednostki trwało od 2013 roku, od mniej więcej 1,5 roku jest już ona w pełni obsadzona. Od tego czasu marynarze przeszli blisko 70 szkoleń związanych z wykorzystywaniem sprzętu i poszczególnych systemów zainstalowanych na okręcie. Na ORP Ślązak służyć będzie w sumie 97 marynarzy.
Przeznaczeniem okrętu jest zwalczanie celów nawodnych, powietrznych i zagrożeń asymetrycznych, a także patrolowanie i ochrona torów podejściowych oraz morskich linii komunikacyjnych, eskorta i ochrona jednostek komercyjnych. Jednostka jest także przystosowana do kontroli morskich szlaków jako element sił wielonarodowych, zwalczania piractwa i terroryzmu morskiego, współpracy z siłami specjalnymi w zabezpieczaniu ich działań oraz udziału w akcjach humanitarnych i ekologicznych - informuje w oficjalnym komunikacie Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej.
Fakt uroczystego podniesienia bandery na okręcie nie oznacza jednak, że od razu będzie on mógł spełniać wszelkie stawiane przed nim zadania.
Na obecnym etapie mamy doskonale wyszkolonych indywidualnie ludzi, na poszczególnym sprzęcie. Nie mniej jednak działania okrętu, to jest działanie całego zespołu ludzi. Naszym zadaniem jest jak najszybsze zgranie tych ludzi, aby oni współdziałali po prostu jako zespół. Załoga okręt zna doskonale. My musimy przejść z takiego systemu ‘ready tu use’ - gotowy do użycia - do takiego ‘combat ready’ - do gotowości bojowej. I to jest dla załogi wojskowej najważniejsze - mówi kmdr ppor Sebastian Kała, dowódca ORP Ślązak.
Zgrywanie może potrwać rok, choć - jak dodaje - ma nadzieję, że będzie to szybciej. Nie mniej jednak rok czasu przewiduje się na takie zgranie załogi, do tego, żeby okręt mógł w 100% wykonywać swoje zadania - tłumaczy Kała i przyznaje, że jako użytkownik okrętu, jest z niego bardzo zadowolony. Okręt zaskoczył nas bardzo pozytywnie. Od pierwszych prób morskich okazało się, że to jest bardzo udana konstrukcja. Zarówno prędkość jak i zwrotność. Nie ma tu specjalnych ograniczeń dla tego okrętu - mówi Kała.
Mierzący 95 metrów długości Ślązak może rozwijać prędkość ponad 30 węzłów. Na jego pokładzie znajduje się także lądowisko dla śmigłowca. Wyposażony jest między innymi w armatę kalibru 76 mm, dwie armaty kalibru 30 mm, czy cztery wyrzutnie rakietowe pocisków przeciwlotniczych Grom. Nie brakuje jednak krytycznych głosów dotyczących wyposażenia okrętu, zwłaszcza bojowego. To wszystko wiąże się z długą historią jego budowy i kilkukrotnie zmienianymi koncepcjami dotyczącymi jego przeznaczenia.
Stępka pod budowę obecnego ORP Ślązaka została położona w 2001 roku. Pierwotnie, prototypowa jednostka miała stać się pierwszą z serii wielozadaniowych korwet typu Gawron. Decyzje w sprawie programu ich budowy zapadały jeszcze w 1997 r. Według tamtych planów Marynarka Wojenna dostać miała w sumie 7 tego typu jednostek. Później mowa była o budowie 4 korwet, ostatecznie program okrojono do jednego okrętu. I tak jednak - głównie ze względu na brak finansowania i rosnące kosztu - pojawiały się ogromne kłopoty z realizacją tej inwestycji.
W 2012 roku projekt budowy wielozadaniowej korwety został porzucony. Niedługo potem zdecydowano, że na bazie gotowego już kadłuba korwety typu Gawron zbudowany zostanie okręt patrolowy typu Ślązak. Podpisano w tej sprawie nowe umowy, zakładając, że inwestycja zostanie ukończona w 2016 roku. To się jednak nie udało.
Ostatecznie w listopadzie 2018 roku rozpoczęły się pierwsze próby morskie Ślązaka, a niemal rok później jednostka została przekazana Marynarce Wojennej.
Mimo trudnej i długiej historii budowy Ślązaka marynarze przyznają, że jego wejście do służby to powód do radości. Jednostkę - z racji tego, że jest jedyną w polskiej Marynarce Wojennej korwetą patrolową - określają jako rodzynek.
Jak przyznaje, od samego początku Ślązak był budowany jako okręt trudny do wykrycia, czyli okręt ‘stealth’. Można to poznać po kształcie nadbudówek i kształcie całego kadłuba. Odbiega od innych okrętów w naszej marynarce. Kilka lat temu tendencje na świecie zmieniły się i wszystkie marynarki budują w ten sposób okręty.
W naszym przypadku jest to pierwszy okręt, wcześniej jeszcze był oddany podobnie zbudowany podobnie zbudowany ORP Kormoran, niszczyciel min - wyjaśnia kmdr Grzegorz Mucha.
Dodaje, że w przyszłości Ślązak wykonywać ma zadania głównie na Bałtyku, przystosowany jest jednak do pływania w każdej szerokości geograficznej. Ma on bowiem trzydziestodniową autonomiczność, zdolność uzupełniania zapasów w ruchu i niezwykle nowoczesne, satelitarne systemy łączności. Marynarze zakładają także, że z czasem będzie on wchodził w skład zespołów okrętów NATO.
Część ekspertów przyznaje, że chociaż dziś Ślązak jest okrętem patrolowym, można go będzie w prosty sposób przekształcić w wielozadaniową korwetę. Z tym zgadza się także dowódca okrętu.
Ten okręt jeśli chodzi o urządzenia łączności, urządzenia nawigacji, o napęd, o systemy zintegrowane, które są zamontowane na okręcie to jest korweta. Brakuje nam tylko tych końcowych urządzeń, żeby móc razić. Okręt miał w pierwotnej wersji przewidziane zarówno torpedy jak i rakiety przeciwlotnicze krótkiego i średniego zasięgu, także dwie duże stacje do poszukiwania okrętów podwodnych. Tych systemów na razie nie ma. Jak można zobaczyć, na dziobie są miejsca, gdzie te systemy mogą zostać zamontowane - mówi kmdr ppor Kała, dowódca okrętu.
Od politycznych decyzji zależne będzie to, czy kiedykolwiek Ślązak zostanie doposażony.
Sceptycznie jednak do tej koncepcji podchodzi Janusz Walczak, ekspert w dziedzinie marynarki, który był rzecznikiem dowódcy Marynarki Wojennej, gdy w 2001 roku kładziona była stępka pod budowę korwety Gawron.
Problem nie jest w tym, żeby wykorzystać ten potencjał, tylko w tym, że zwielokrotniamy koszty. To nie jest tak, że jutro przyjadą kontenery i założy się na dziobie jeden system, na śródokręciu drugi system, na rufie bezpilotowce. To nie tak wygląda. Ten okręt na kolejne 2 lata będzie musiał iść do stoczni. 300 mln na sprzęt plus 300 mln na prace. My podatnicy za to płacimy. A można było to wszystko wcześniej zrobić i wcale byśmy nie ucierpieli, jeżeli chodzi o te sprawy budżetowe. Głupi i biedny dwa razy płaci i tak to bym widział - mówi Walczak.
Jego zdaniem okręt ORP Ślązak nie jest realnym wzmocnieniem polskiej Marynarki Wojennej, a jako okręt patrolowy będzie bardzo drogi w utrzymaniu - między innymi ze względu na liczną załogę i zaawansowaną technologicznie siłownię.
Jakie są jego inne zastrzeżenia wobec tego okrętu? Posłuchaj całej rozmowy z Januszem Walczakiem, byłym, wieloletnim rzecznikiem prasowym kilku dowódców Marynarki Wojennej: