Trybunał Konstytucyjny bierze pod lupę ordynację wyborczą i jutro rozstrzygnie czy nowa ordynacja samorządowa jest zgodna z prawem. Rozstrzygniecie zapadnie na 9 dni przed terminem wyborów.
Jeśli trybunał zakwestionuje ordynację to otwiera się wtedy niezwykle szeroka gama możliwości – od całkiem niewinnych, aż po bardzo poważne.
Najprościej byłoby, gdyby trybunał zakwestionowawszy nowe przepisy uznał jednocześnie, że muszą one być zmienione za jakiś czas, tak by najbliższe wybory mogły się odbyć jeszcze na ich podstawie. To rozwiązanie najprostsze, ale według prezesa trybunału najmniej prawdopodobne. Nie można dopuścić przecież do tego, że społeczeństwo oddawałoby swoje głosy na podstawie prawa, które jest niezgodne z konstytucją i w sytuacji, kiedy nie istnieje inna alternatywna regulacja.
Jeśli więc nie wariant najprostszy, to pozostają te bardziej skomplikowane. Trybunał może zakwestionować blokowanie i uchylić tylko ten przepis. Wtedy wybory mogłyby odbyć się na podstawie starej ordynacji.
W grę wchodzi też wariant maksimum. Sędziowie mówią, że cała ordynacja nadaje się do kosza. Sejm musi uchwalić nową, a że do wyborów jest tylko 9 dni to muszą one zostać przesunięte. Zarówno zwolennicy i przeciwnicy nowej ordynacji nie przewidują jednak, żeby TK był aż tak odważny i zasadniczy. Myślę raczej, że trybunał będzie unikał rozstrzygnięć, które radykalnie zaburzą to, co się w tej chwili dzieje w polityce, bo to byłby rzeczywiście duży problem - mówi Julia Pitera z PO. Pojawienia się tego najpoważniejszego problemu nie biorą też pod uwagę pisowscy twórcy nowej ordynacji: Trybunał Konstytucyjny musi brać pod uwagę interes społeczny i musi też brać pod uwagę realia polityczne i dlatego jestem mimo wszystko spokojny o jutrzejszy wynik - mówi
O wyniku przesądzi TK jeszcze w starym składzie. Będzie to werdykt na odchodne dla trójki sędziów, w tym prezesa Marka Safjana.