Meningokoki wywołały sepsę u 2-letniego chłopca, który zmarł wczoraj w szpitalu na Opolszczyźnie. To na razie wstępna diagnoza, ale wiele wskazuje, że najbardziej prawdopodobna. To już trzecia osoba, która od początku roku zmarła na Opolszczyźnie na sepsę.

Dwulatek pochodził z Krapkowic. Został przyjęty do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w czwartek po południu w stanie wstrząsu septycznego.

Przebieg choroby u chłopca był błyskawiczny. Dziecko zmarło niecałą dobę od pierwszych objawów. Najpierw chłopca bolała głowa i brzuch. Po kilku godzinach na skórze pojawiły się wybroczyny. W karetce, w drodze do szpitala jego stan był już krytyczny. Doszło do niewydolności oddechowej i wstrząsu. Mimo prób lekarzy nie udało się go uratować.

Kilkanaście osób z najbliższego otoczenia 2-latka dostało już antybiotyki, podobnie jak 36 osób z otoczenia 4-letniej dziewczynki z Kędzierzyna Koźla, która kilka dni temu z objawami sepsy też trafiła do szpitala. Ona na szczęście zdrowieje. Sanepid przebadał między innymi 23 dzieci z grupy przedszkolnej 4-latki i uspokaja, że wszyscy są zdrowi.

Od początku roku na Opolszczyźnie zmarły na sepsę trzy osoby.

Zanotowano 19 przypadków tej choroby. Najwięcej było ich w 

powiecie brzeskim, gdzie przeprowadzona została masowa akcja

szczepień osób w wieku 11-19 lat.

Wywoływana m.in. przez meningokoki sepsa, zwana inaczej

posocznicą, to ciężka reakcja zapalna organizmu na zakażenie,

która prowadzi do niewydolności narządów wewnętrznych.

Sepsa nie jest chorobą, ale zespołem objawów chorobowych,

które mogą być wywołane różnymi czynnikami zakaźnymi (bakterie, wirusy, pasożyty czy grzyby) w przebiegu wielu schorzeń. Postępuje szybko i w bardzo krótkim czasie może przerodzić się w postać ciężką, prowadzącą do niewydolności wielu narządów wewnętrznych, zaburzeń krzepnięcia krwi i do śmierci.