Polska wprowadziła na lotniskach nowe środki bezpieczeństwa. Wszyscy pasażerowie przylatujący z Chin, a wkrótce zapewne także z całej Azji, otrzymają do wypełnienia tak zwane Karty Lokalizacyjne Pasażera. Eksperci ostrzegają, że odnotowanie pierwszego przypadku koronawirusa w Europie to kwestia czasu. Do szpitala w Finlandii zgłosiło się dwóch turystów z chińskiego miasta Wuhan, którzy mają objawy zarażenia nowym wirusem.
Do szpitala w Ivalo w Finlandii zgłosiły się dwie osoby, mające objawy podobne do tych, jakie mają ci, którzy zarazili się nowym wirusem w Chinach. Pacjenci to członkowie jednej rodziny, która przyjechała z Wuhan z wizytą do Laponii.
Rodzina turystów z Chin przebywała w Laponii od dwóch dni. Do Finlandii przyjechali z Norwegii.
Dziś rano pobrano od nich próbki do badań i wysłano do laboratorium w Helsinkach - pisze szwedzkojęzyczny portal Svenska Yle. Wyniki mają być znane po południu.
Podobne badania prowadzone są na próbkach pobranych od kilkunastu osób w Wielkiej Brytanii.
Eksperci twierdzą, że odnotowanie pierwszego przypadku nowego wirusa w Europie to kwestia czasu.
W związku z coraz poważniejszym zagrożeniem Polska wprowadziła na lotniskach nowe środki bezpieczeństwa - informuje reporter RMF FM Krzysztof Berenda. Wszyscy pasażerowie przylatujący z Chin, a wkrótce zapewne także z całej Azji, otrzymają do wypełnienia tak zwane Karty Lokalizacyjne Pasażera.
W formularzu każdy pasażer przylatujący z Chin będzie musiał podać adres, gdzie mieszka w Polsce oraz numer telefonu, by można było mieć z nim szybki kontakt.
Ponadto każdy przylatujący z Chin dostanie kartkę, a na niej krótki informator z objawami nowej choroby. Okres wylęgania koronawirusa to około 5 dni, tak więc objawy: zapalenie płuc, katar, czy biegunka mogą pojawić się po jakimś czasie. Wtedy trzeba zgłosić się do lekarza.
Ponadto personel pokładowy na wszystkich lotach z Chin ma pilnie obserwować pasażerów i raportować, kto ma objawy grypy lub zapalenia płuc. Jeśli ktoś z pasażerów będzie miał wyraźne objawy, po wylądowaniu samolot zostanie zatrzymany na płycie lotniska. Na pokład wejdą czekający w pogotowiu lekarze. Jeżeli uda się wykluczyć chorobę z Wuhan - to pasażerowie wrócą do domu. Jeśli nie - trafią do szpitala.
Ta procedura została właśnie zastosowana w Warszawie przy jednym locie z Chin. Alarm okazał się fałszywy.
Jednocześnie Ministerstwo Zdrowia uspokaja: nie ma na dziś zagrożenia epidemiologicznego związanego z koronawirusem dla Polaków. Sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Główny Inspektorat Sanitarny - przekazał rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.
Na wielu lotniskach na całym świecie powzięto nadzwyczajne środki ostrożności. Wcześniej na takie kroki zdecydowano się w USA, Wielkiej Brytanii i Australii a w czwartek o wzmożonych kontrolach i prowadzeniu systemowego monitoringu temperatury ciała pasażerów poinformowały władze lotnisk w Dubaju, Kairze, w RPA oraz w Turcji.
W Chinach kwarantanną objęto już 13 miast - w sumie mieszka tam ponad 40 milionów ludzi.
Narodowa Komisja Zdrowia Chin podała w piątek, że liczba osób zakażonych nowym koronawirusem wynosi obecnie 830. 25 osób zmarło z powodu ostrego zapalenia płuc spowodowanego wirusem, który po raz pierwszy wykryto w mieście Wuhan.
Od dziś zaczyna się w Chinach Festiwal Wiosny, w trakcie którego mają miejsce aż trzy święta, co oznacza przedłużone wakacje. Tegoroczne obchody Chińskiego Nowego Roku potrwają co najmniej tydzień. Według wstępnych prognoz Chińczycy odbędą ok. 3 mld podróży. Władze spodziewają się, że aż 7 mln ludzi uda się w podróże poza granice Chin.